niedziela, 17 maja 2015

od Vasco

Miałem od Mistrza Zakonu specjalne pozwolenie,wchodzenia na tereny zakazane,przez to że umiałem dogadać sie z wrogami którzy przesiadywali na ich terenach.To przecież my im przeszkadzamy,to były ich tereny a zakon je sobie wziął,tak po prostu.Z kataną w dłoni,udałem sie do Krwawych katakumb.Miałem za zadanie powstrzymać pragnących zemsty,paladynów którzy chcieli zrobić napad na znienawidzone miasto - Vallburg.

Misja udała się tylko dla tego,że Orion obiecał im za pokój pewne,magiczne medaliony które im podarowałem.Nie wiedziałem jakie miały właściwości ale widać że nasi pół-żywi paladyni byli zadowoleni.Następnie udałem się do Zniszczonej Kaplicy.Na tronie siedział wielki Arcydemon.Pogadałem z nim w jego języku szatana,po czym podarowałem dostawę świeżo zmarłych ludzi z kostnicy.Gdy skończyłem już wszystkie zadania na dzisiaj,położyłem się pod ognistym drzewem,w lesie płomiennym.Nagle zauważyłem kogoś.Był to mistrz zakonu.Niechętnie do niego podszedłem ..
-Wszystkie zadania wykonałem jak coś .. włożyłem ręce do kieszeni
-No i co?Czekasz na kasę?? spojrzał na mnie
-No kilka koron by mi się przydało.. mruknąłem
<Orion?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz