-Luna,posłuchaj,on się o ciebie niepokoi,martwi.Szuka cię bo myśli że przepadłaś,uciekłaś gdzieś daleko.Nie będzie na ciebie krzyczał,wszystko postaram mu się jakoś wyjaśnić.. westchnęłam
-Ale ja się go i tak boje.. szepnęła
-W sumie jesteś sobie sama winna.Jeżeli Cation nie pozwolił ci wyjść,nie miał czasu to powinnaś bez jego zgody nie wychodzić.No i musisz zrozumieć że nie zawsze dostaniesz to co będziesz chciała.Takie egoistyczne zachowanie nie prowadzi do niczego dobrego..
Błękitne oczka Luny,wpatrzone były w ziemię,unikała mego wzroku.Siedziała niespokojnie,chyba zaczęły gryźć ją wyrzuty sumienia.
-Przeproś go i będzie po sprawie.. uśmiechnęłam się
[Luna?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz