-Dlaczego?
Zmarszczyłam brwi.
-Po upadku gildii Fairy Tail,nasze kontakty sie oziębiły..Nie mam o czym z nimi gadać..
-No ale to w końcu twoi przyjaciele!Powinniście właśnie teraz sobie pomagać.
Wstałam od stołu bez słowa i ruszyłam do swojego pokoju.Za mną oczywiście pobiegł chłopak.Położyłam się na łóżku,wzdychając ciężko.
-Ej,co się dzieje? spytał wchodząc i zamykając drzwi
-Nie ważne.. odparłam
-Może będę mógł ci jakoś pomóc?
-To nieodwracalne..
Cation spojrzał na ławę na którym leżało pewne zdjecie.Przyglądnął mu się uważnie.
-Kim jest ten niebiesko-włosy mężczyzna? szepnął
-Przyjacielem..
-Tylko? uniósł brew
-Eh,właściwie to moim ukochanym,dla którego zrobiła bym wszystko...
-No ale co to ma do ..
-Gildia,z nią zawsze kojarzył mi sie Jellal.Na każdej,większej misji go spotykałam.Teraz już za życia go nie zobaczę.. wstałam i wyszłam z pokoju,zostawiając chłopaka samego.Ruszyłam przejść sie do lasu.Rozmyślając,szłam tak bez jakiegokolwiek większego celu.
-Erza.. dogonił mnie .Spojrzałam na niego.
-Przepraszam że ci przypomniałem..nie chciałem,nie wiedziałem..
-Nie gniewam się.W końcu muszę żyć dalej,czas się nie cofnie.Umarł,dobrze wiedział że tak musi być,że nie uciekł by daleko swoim wrogom.To nie moja wina.. założyłam ręce
[Cation?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz