Zbudził mnie ogromny huk.Myślałam że szykuje się jakaś wojna wręcz! Energicznie wstałam z łoża i ruszyłam do kuchni.Tam leżała Luna,na podłodze a wokół niej rozsypane płatki i kałuża mleka.
-Cześć..miło z twojej strony że chciałaś mi zrobić śniadanie.. odparłam zmieszana,przecież nie będę się darła na dziecko.Pomogłam jej wstać.
-Wiem,nie udało mi się..Przepraszam..pisnęła ze łzami w oczach
-Nic się nie stało,zaraz to posprzątam.. westchnęłam biorąc mop z łazienki
Spojrzałam na nią.Była przygnębiona.
-Luna.Przebierz tą brudną sukienkę.. mruknęłam
-Tylko że ja mam tylko ją.. wyjąkała zawstydzona
-Zaraz coś znajdę,poczekaj tutaj.. ruszyłam do pokoju i zaczęłam grzebać w swoich starych rzeczach.Po chwili wróciłam z kilkoma sukienkami w sam raz w jej rozmiarze..
-Proszę,weź sobie wszystkie bo mi już nie będą potrzebne..a teraz goń do łazienki,umyj sie i przebierz..ja za ten czas zrobię nam nowe śniadanie.. uśmiechnęłam się szeroko
[Luna?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz