piątek, 26 czerwca 2015
Blac Cd Shury
Naprawdę musiałem spotkać tą dziewczynę która mnie denerwuje swym charakterkiem !Chyba tak… Ponieważ tak jest mój los ! Ale nie powiem była bardzo silna i z wina jako śmiertelnik ..Podziwiałem ją za to, lecz sorry nie toleruje przezwisk wiec powiedziałem …
-Nie nazywaj mnie kujonem …chłopczyco !-powiedział wkurzony odchodząc
(?)
Od Shury cd Blac
- jakiś ty drętwy - mrukłam i zeszłam z niego - a tak wogóle to ty powinieneś przeprosić obudziłeś mnie i przez ciebei spadłam z drzewa
Spojrzałam na niego krzyrzujac ręce .
-co mam poradzic nie wiedziałem z esiedzisz na drzewie
- ja nie siedziałam ja wisiałam - mrukłam - a ty co mul książkowy że sie uczysz
- nie twoja sprawa
- cyzli to nie bedzie ci potrzebne - wziełam encyklopedie i idąc ogladałem ja
- ej oddawaj - krzyknął i pobiegł za mną
Próbował zabrac mi ja lecz byłam szybsz i zwinniejsza od niego i nie dawałam mu dostępu do encyyklopedi blokowałam jego ruchy .
- oddasz mi moją ksiązkę? -warknąl zły
- masz kujonku- rzuciłam mu i zaczełam iść w soją strone.
Blac ?
Róża Cd Jarel
Różyczka bez pieszczot z braciszkiem BARRRRRDZOOOO się nudziła, wiec wyruszyła za zgodą rodziców na poszukiwania brata. Wiele wtedy zobaczyła i zabawiła się z wieloma mężczyznami których omamiła .Pewnego dnia wreszcie idąc przez las zobaczyła z oddali Zakon ,wiec zamierzając tam iść miała wielką nadzieje że odnajdzie swego brata. Niestety została zaatakowana i związana pod drzewem przez myśliwych którzy chcieli ją chędożyć .Róża zachwycona pomysłem myśliwych troszeczkę się bała, wiec chciała użyć swych mocy żeby uciec, lecz wtedy z nikąd jakiś śliczny młodzieniec pobił myśliwych do nieprzytomności i rozwiązał Różę mówiąc wtedy …
-Nic ci nie jest ?
-[…]-Zarumieniła się-Dziękuje słodziku <3-przytuliła mocno młodzieńca
(?)
Blac Cd Shura
Nową życie i historie ….Gdzie mogłem przeżyć ? Oczywiście w Zakonie !
Wiec tam się udałem i zamieszkałem. Nikogo z mieszkańców nie chciałem
widzieć wiec z pokoju nie wychodziłem ,lecz wieczorem ,gdy wszyscy
spali ja wychodziłem i biegałem po lasach i spinałem się po górach
.Polowałem oczywiście i wyłem co noc jak przystało na wilkołaka ,lecz
pewnego dnia to się zmieniło .Po nocnym spacerze zamieniłem się na Lucką
postać i usiadłem pod drzewem żeby przeczytać encyklopedie ,Aż nagle z
drzewa spadła dziewczyna na mnie !Obolały i zdenerwowany wiozłem
głęboki oddech i powiedziałem…
-Czy mogła byś zejść ze mnie ?
(?)
-Czy mogła byś zejść ze mnie ?
(?)
czwartek, 25 czerwca 2015
poniedziałek, 15 czerwca 2015
Zawieszka
Uwaga, tu Mistrz Zakonu, z powodu braku...
aktywności, jedynie Luna i Blood są aktywni... Więc zawieszam bloga!
Ale jeśli ci członkowie których wymieniłem mogliby pozapraszać kilka osób, nagroda was nie minie ;)
MISTRZ ZAKONU
aktywności, jedynie Luna i Blood są aktywni... Więc zawieszam bloga!
Ale jeśli ci członkowie których wymieniłem mogliby pozapraszać kilka osób, nagroda was nie minie ;)
MISTRZ ZAKONU
Blood CD Luna
Gdy Luna popchnęła mnie na ziemie i powiedziała…
–Jak mnie kochasz to mnie złap… .berek -po biegła
To wstałem z ziemi i zacząłem ją gonić ponieważ prawa jest taka że naprawdę ją kocham z całego serca. Właśnie dlatego zamieniłem ją w wampira żeby była zemną na zawsze .Pewnej chwili gonienia Luny potknąłem się i upadłem na nią .
-ała…- mówiłem z bólu- Luna nic…- spojrzałem na nią i zarumieniłem się
-Nic mi nie jest… a ty wygrałeś bo mnie złapałeś – uśmiechnęła się
-Tak….- ze szlem z niej
-Na nagrodę uwiężę ci że naprawdę mnie kochasz…- powiedziała pacząc na coś innego
-hę?- zaskoczyłem się
-No… co…?- zarumieniła się
-Nic-zaśmiałem się i poczochrałem ją
(?)
czwartek, 11 czerwca 2015
Luna CD Blood
Zaczęłam śpiewać i wtedy Blood pocałował mnie w Policzek wtedy ja zarumieniona zapytałam …
-A to za co ?
-Za piękny śpiew pogratulowałem ci –zaśmiał się
-Nie możesz tak-powiedziałam dalej zarumieniona
-Dlaczego ?-zapytał zaskoczony
-Bo się zakocham i co wtedy –powiedziałam Prost z mostu
-Nic… ponieważ ja już jestem zakochany –uśmiechną się
-Blood… nie żartuj zemnie- popchnęłam go i wstałam z ziemi –Jak mnie kochasz to mnie złap… .berek -po biegłam
(?)
Luna CD Cation
Lepiej się poczułam gdy wszystko wyjaśniłam tatusiowi i pogodziłam się z nim, że gdy była pora do spania to szybciutko zasnęłam z uśmiechem na twarzy. Następnego dnia wstałam ,ubrałam się i poszłam do tatusia żeby go poprosić o koktajl ponieważ chciało mi się pić, a w kuchni niebyło żadnego napoju do picia .Tatuś wstał , ubrał się i wyszedł żeby kupić koktajl gdy o to go poprosiłam .Do tego czasu gdy niebyło tatusia sierdziłam na kanapie czekając na niego ,aż nagle Amon i Mamon nie waciały z niewielką paczką od mego przyjaciela .Chciałam wtedy ją otworzyć lecz nietoperze mi nie pozwoliły wiec musiałam ją siła odebrać wiec goniłam je żeby paczkę zabrać .No i tak wyszło że nietoperze schowały się pod kredę wiec jajavascript:; za nimi .Nagle usłyszałam huk wiec wyszłam i zobaczyłam tatusia który zapytał mnie…
-Luno czego tam szukałaś?
-Niczego… tam są nietoperze z moją paczką !-wstałam z ziemi –Wychodzić stąd Amon i Mamon- krzyknęłam tupiąc nogą
-Niech ci będzie-wyszły śmiejąc się
-Oddawajcie moją paczkę –powiedziałam zdenerwowana
-Nie…. gdy powiesz co robiłaś wczoraj wieczorem z naszym panem-powiedziały
-Nic…- zarumieniłam się –Nikim się nie spotkałam….- odwróciłam wzrok
-Nie kłam….- powiedział Mamon-Gdy wróciłaś wczoraj do domu pachniałaś perfumami naszego pana –dodał Amon
-Tato… powiedz coś im!....żeby dodały mi paczkę i niekłamany !!!-powiedziałam miejąc łzy w oczach
(?)
od Cationa cd Luna
Przytuliłem Lunę i powiedziałem
-śpij dobrze, a jutro porozmawiamy-odrzekłem i gasząc światło zamknąłem drzwi od jej pokoju
Myślałem że wyjdę z siebie...ale ciepła kompiel mi dobrze zrobi~pomyślałem i wskoczyłem pod prysznic, później padłem na łóżko i zasnąłem.
~~~~~~~~~~Następny dzień~~~~
Luna obudziła mnie domagając się tego koktajlu, jednak skończyło się
-zaraz wracam, nigdzie nie idź-powiedziałem do Luny
Gdy wróciłem z butelką pełną krwi, Luny nie było... przerażony upuściłem butelkę z krwią i łapliwie rzuciłem się na poszukiwania za Luną, na szczęście siedziała pod kredensem
-Luno czego tam szukałaś?-spytałem
<?>
-śpij dobrze, a jutro porozmawiamy-odrzekłem i gasząc światło zamknąłem drzwi od jej pokoju
Myślałem że wyjdę z siebie...ale ciepła kompiel mi dobrze zrobi~pomyślałem i wskoczyłem pod prysznic, później padłem na łóżko i zasnąłem.
~~~~~~~~~~Następny dzień~~~~
Luna obudziła mnie domagając się tego koktajlu, jednak skończyło się
-zaraz wracam, nigdzie nie idź-powiedziałem do Luny
Gdy wróciłem z butelką pełną krwi, Luny nie było... przerażony upuściłem butelkę z krwią i łapliwie rzuciłem się na poszukiwania za Luną, na szczęście siedziała pod kredensem
-Luno czego tam szukałaś?-spytałem
<?>
środa, 10 czerwca 2015
Blood Cd Luna
Usiedliśmy pod drzewem kwitnącej wiśni i oglądaliśmy przepiękne niebo .Nagle powiedziałem ..
-Luna tak dawno nie słyszałem twego śpiewu czy mogła byś mi coś zaśpiewać?
-Może- uśmiechnęła się
-od czego ?-zapytał
-Od tego czy tego na prawdę pragniesz - powiedziała
-Chcę- powiedziałem
-Dobrze- zaczęła śpiewać
Ja wtedy zamknąłem oczy i wydychiwałem piosenki Luny która była taka czysta jak gwiazdy w nocy .Gdy Luna skoczyła śpiewać to wtedy otworzyłem oczy i pogratulują jej piosenki pocałowałem ją w policzek .
(Luna?)
Luna CD Erza
Byłam zachwycona tym faktem że księżniczka Erze się zgodziła żebym ja mogła zrobić jej przyjecie ze drogą powrotną do zamku podskakiwałam radośnie .Gdy dotarliśmy do zamku pożegnaliśmy się z księżniczką i wróciliśmy do swego pokoju Będąc już w pokoju umyta ,pojedzona i gotowa do spania to wtedy zrobiłam plan na jutro i położyłam się . Następnego dnia wstałam bardzo wcześniej ,ubrałam się ,zjadłam i napisałam tacie karteczkę która zawierała gdzie się wybieram i zadanie które ma dziś zrobić czyli upiec tort truskawkowy. Gdy to zrobiłam wyszłam z pokoju i poszłam do wszystkich mieszkańców żeby poproś o zgodę na imprezę w sali balowej i zaproś na imprezę..Na szczecie wszyscy zgodzili się i akceptowali zaproszenia .Gdy to już było zrobione to wtedy była pora na dekorowanie sali balowej. Plusem było to że dekoracje był załatwione ponieważ mój przyjaciel Bood je załatwił wiec w tym czasie tylko dekorowaliśmy salę .Gdy wszystko było gotowe i wielki ale to wielki truskawkowy tort przyniósł tata i położył na stół poszłam po księżniczkę Erze i zaprowadziłam na jej imprezę urodzinową .
(?)
Luna CD Cation
Tatuś przyszedł do pokoju bardzo zły i na krzyczał na Lunę .Wtedy Luna wystraszona schowała się pod pierzynę i rozpłakała się. Wiedziała wtedy dlaczego tatuś jest zły ale nie sądziła że będzie teki na nią zły. Odraz u Luna zaczęła go przepraszać .
-przepraszam, cię tato- wyszła z pierzyny cała rozpłakana
-Luna - Uklęknął przed łóżeczkiem--nic się nie stało, ale następnym razem, nie wychodź sama... serce mi pęknie jak stanie ci się krzywda-powiedział i poczochrał mnie po włosach
-Ale ja nie byłam sama ...-wytarła łzy -Nigdy bym sama nie wyszła do lasu gdy niebyło by potrzeby -powiedziałam -Ale gdy dostałam ten list -wzięła go pod poduszki i dałam tacie -Musiałam wiedzieć od kogo to jest- odpowiedziała-Niestety właściciel listu nie przyszedł wiec wróciłam do domu- wytłumaczyłam
(?)
od Cationa cd Luna
-gdzie byłaś?-spytałem i z nerwów tupałem nogą
-ale nie wiem o czym mówisz, tato-odrzekła Luna udając zdziwioną
Podszedłem do jej łóżeczka
-nie udawaj, widziałem jak wychodzisz sama z zamku, do lasu... przecież mogło cię tam coś napaść, albo nawet zabić!- warknąłem na Lunę
-przepraszam, cię tato-i schowała twarz w poduszkę
Uklęknąłem przed łóżeczkiem Luny i zdjąłem jej poduszkę z twarzy
-przepraszam...-powtórzyła zapłakana
-nic się nie stało, ale następnym razem, nie wychodź sama... serce mi pęknie jak stanie ci się krzywda
<?>
-ale nie wiem o czym mówisz, tato-odrzekła Luna udając zdziwioną
Podszedłem do jej łóżeczka
-nie udawaj, widziałem jak wychodzisz sama z zamku, do lasu... przecież mogło cię tam coś napaść, albo nawet zabić!- warknąłem na Lunę
-przepraszam, cię tato-i schowała twarz w poduszkę
Uklęknąłem przed łóżeczkiem Luny i zdjąłem jej poduszkę z twarzy
-przepraszam...-powtórzyła zapłakana
-nic się nie stało, ale następnym razem, nie wychodź sama... serce mi pęknie jak stanie ci się krzywda
<?>
od Cationa cd Erza
-boże gdybyś wiedziała, jak tam jest okropnie-wywaliłem język
Erza obróciła oczami i potem poszliśmy do zakonu... pierwsze co to, wskoczyłem do wody...
na moje nieszczęście moja mokra grzywa zasłoniła mi oczy i usłyszałem tylko plusknięcie
-Erza.. czy ty?...
Naglę ktoś mnie złapał za nogi i dał na dno... wyłobniając się odzieliłem grzywę od twarzy i ujrzałem śmiejącą się Erzę
-taka jesteś harda?-i nabrałem wodę w ręce i posłałem na nią ogromną falę wody
<?>
Erza obróciła oczami i potem poszliśmy do zakonu... pierwsze co to, wskoczyłem do wody...
na moje nieszczęście moja mokra grzywa zasłoniła mi oczy i usłyszałem tylko plusknięcie
-Erza.. czy ty?...
Naglę ktoś mnie złapał za nogi i dał na dno... wyłobniając się odzieliłem grzywę od twarzy i ujrzałem śmiejącą się Erzę
-taka jesteś harda?-i nabrałem wodę w ręce i posłałem na nią ogromną falę wody
<?>
wtorek, 9 czerwca 2015
Od Erzy cd Lucy/Victor
-Kopę lat.. uśmiechnęłam się,przytulając Gray'a do piersi.Walnął głową o moją zbroję i cicho syknął z bólu.
-Tak,ciebie też miło mi widzieć.. wymamrotał,wyślizgując się z moich objęć
-Co tam?Gdzie masz Juvię? spytałam znienacka
-A ty gdzie Jellala?spytał z ironią
-Nie odpowiada się pytaniem na pytanie.. uświadomiłam go
-W gildii Avatar.Została tam na razie.. wzruszył ramionami
-Jellal z kolei wrócił na jakiś czas do rady magicznej,z tego co słyszałam.. mruknęłam
[Lucy?Victor?]
-Tak,ciebie też miło mi widzieć.. wymamrotał,wyślizgując się z moich objęć
-Co tam?Gdzie masz Juvię? spytałam znienacka
-A ty gdzie Jellala?spytał z ironią
-Nie odpowiada się pytaniem na pytanie.. uświadomiłam go
-W gildii Avatar.Została tam na razie.. wzruszył ramionami
-Jellal z kolei wrócił na jakiś czas do rady magicznej,z tego co słyszałam.. mruknęłam
[Lucy?Victor?]
poniedziałek, 8 czerwca 2015
Od Erzy cd Luna
-Jeżeli będzie tam ciasto truskawkowe to możemy urodziny robić codziennie.. zaśmiałam sie
-Heh,ty sobie sama kupujesz każdego dnia ciasto..co to za różnica? prychnął Cation
-Bo będę je jadła z wami! uśmiechnęłam się
Wilkołak spojrzał na niebo,robiło sie ciemno.Słońce zaszło za horyzont..
-Będziemy się zbierać,nie? spojrzał na Lunę
-Tak,jestem trochę zmęczona.. przetarła oczy pięściami
-A wiesz,jak księżyc wyjdzie to mogę na chwilę uciec i powyć.Wolę wiedzieć że Luna śpi bezpiecznie w moim pokoju,żebym sie o nic nie martwił... rzekł wilkołak
-Jasne,rozumiem. mruknęłam niewyraźnie.
Ruszyliśmy do zakonu.W salonie,pożegnaliśmy się i ruszyliśmy każde do swojego pokoju ...
-Heh,ty sobie sama kupujesz każdego dnia ciasto..co to za różnica? prychnął Cation
-Bo będę je jadła z wami! uśmiechnęłam się
Wilkołak spojrzał na niebo,robiło sie ciemno.Słońce zaszło za horyzont..
-Będziemy się zbierać,nie? spojrzał na Lunę
-Tak,jestem trochę zmęczona.. przetarła oczy pięściami
-A wiesz,jak księżyc wyjdzie to mogę na chwilę uciec i powyć.Wolę wiedzieć że Luna śpi bezpiecznie w moim pokoju,żebym sie o nic nie martwił... rzekł wilkołak
-Jasne,rozumiem. mruknęłam niewyraźnie.
Ruszyliśmy do zakonu.W salonie,pożegnaliśmy się i ruszyliśmy każde do swojego pokoju ...
Luna CD Blood
Blood zaprowadził mnie do przepięknego miejsca gdzie rosło wiele mych ulubionych drzew wiśni które kwitły przepięknymi różowymi kwiatkami . Ten widok przepięknego miejsca zachwycił mnie że szybciutko pobiegłam do drzew i łapałam płatki kwiatów .
-Jest tu przepięknie....dziękuje Blood- uśmiechnęłam się
-To nic-zarumienił się -Jesteśmy przyjaciółmi wiec to mój obowiązek- podszedł do mnie i poczochrał
-Tak...przyjaciółmi ...-odsunęłam się od niego -chodź usiądziemy pod tym drzewem-pokazałam i pobiegłam
-Dobrze-pobiegł za mną
Gdy przybiegliśmy do drzewa usiedliśmy pod nim to oglądaliśmy kształty chmur które rozbawiały nas ,aż nagle Blood mnie poprosił ...
-Luna...dawno nie usłyszałem jak śpiewasz czy mogła byś mi coś zaśmiewać?- zapytał
-Może...-odpowiedziałam
-od czego ?-zapytał
-Od tego czy tego na prawdę pragniesz - uśmiechnęłam się
-Kiwną głową że tak
-Dobrze wiec zaśpiewam ci moją nową piosenkę -wyciągam notes z pineskami i znalazłam utwór -No to zaczynam- wziąłem głęboki oddech i zaczęłam śpiewać
<Blood?>
Luna CD Annabell
Rozmowa z Annabell była coraz zabawniejsza i ciekawa ale pewnej chwili przerwałam rozmowę pytając ją ,,kiedy tata wróci ?''Niestety nie odpowiedziała mi na nie ponieważ nie wiedziałam ,wtedy się troszeczkę zmartwiłam czy tatyś .tam gdzieś gdzie jest ?....Jest bezpieczny przed tą złą ,straszną i niebezpieczną burzą . Miałam wtedy taką nadzieje .Nagle Annabell witając z kanapy powiedziała...
- Chodź, czas chyba iść spać.
-Nie idę ...-odpowiedziałam krótko i na temat
-Luna-powiedziała Annabell
-Będę całą noc czekała na tatusia....jestem wampirem ...nie ważne że nie czystej krwi ale wytrzymam tą noc...ponieważ się martwię o tatusia ....-dodałam ..
(?)
Od Annabell
Miasto. Dużo ludzi. Jak ja ich nie cierpię. Znaczy nie przepadam za istotami ludzkimi, chociaż tu i tak są nie tylko ludzie, ale i też wampiry typu ja i Luna, ale też i wilkołaki. Ciekawe jak to jest być takim włochatym stworzeniem. Biegasz po lesie jako przerośnięty wielki wilk żądający krwi. Ciekawe czy wszystkie wilkołaki takie są. Ponoć ich natura ujawnia się podczas pełni, ale nie jestem pewna. Mało mnie interesują inne stworzenia, ludzie, rasy.
Weszłam na murek. Słońce było w zenicie, a przede mną ciągnął się wspaniały widok. Aż nie chciałam stąd iść, jednak brzuch kazał mi coś zejść. Spojrzałam na dół. Wysoko, ale co to dla mnie. Zeskoczyłam. Złapałam się dwa czy trzy razy kamienia, po czym się po nim zsunęłam puszczając go, aż wylądowałam nogami na ziemi. Jeszcze trochę, a bym wylądowała na jakiejś głowie.
- Wybacz.
Spojrzałam na tajemniczego gościa.
<Ktoś?>
Od Annabell cd Luny
Uśmiechnęłam się i cicho zaśmiałam pod nosem. Niby taka młoda, a już horrory ją interesują. W sumie i tak jest wampirem, więc mogłam się w części domyślić.
- A kiedy tata wróci?
Spytała patrząc na okno, gdzie nadal szalała burza. Wzruszyłam ramionami.
~~ Kiedyś wróci.
Pomyślałam.
- Niedługo.
Powiedziałam na głos, nie pamiętam kiedy miał dokładnie wrócić.
- Chodź, czas chyba iść spać.
Powiedziałam wstając z kanapy.
<Luna?>
sobota, 6 czerwca 2015
Blood CD Luna
Jak zawsze obudziłem się o tej porze gdy księżyc już jest wysoko i świeci swym blaskiem na lasy i łąki .Wstałem z trumienki ,ubrałem się i wyruszyłem na spotkanie z Luną na wyznaczone miejsce. Gdy dotarłem na miejsce jeszcze nie było Luny wiec usiadłem na gałąź i czekałem na nią Gdy Luna po chwili dotarła i przywitała się zemną wtedy zeskoczyłem z gałęzi i również się z nią przywitałem .
- Witaj księżniczko -poczochrałem ją
-Miło cię znów widzieć Blood- uśmiechneła się
-Ciebie też Luna- uśmiechnąłem się -Chodźmy-powiedziałem
-Gdzie -zapytała
-Do magicznego miejsca- wziąłem ją za rękę i zaprowadziłem właśnie w to miejsce
http://www.bac-pro.net/forum/images/avatars/a0f9661a9abeee2a4be804b73152bb71jpg
(Luna ?)
piątek, 5 czerwca 2015
Luna Cd Erza
Troszeczkę się zamyśliłam gdy tatuś rozmawiał z księżniczką ,lecz wtedy wpadłam na spaniały pomysł.
-To może jutro-powiedziałam radośnie
-Jutro?- zaskoczyli się
-Tak...tak....jutro zrobimy wielkie urodzinowe przyjecie dla księżniczki Erzy !- krzyknęłam głośno i radośnie -Będzie dużo balonów , serpentyn , prezentów i przepyszny tort -uśmiechnęłam się
-[....]-zaczęła się śmiać
-Jak się nie zgadzasz to przepraszam ...-powiedziałam cichutko
(?)
Od Lucy cd Victor
-Heh,Gray nie musisz mi tak słodzić.. zaśmiałam się
-Ale chce.. odparł wesoło
Poczułam się trochę zawstydzona w objęciach przyjaciela.Nigdy wcześniej nie byłam z nim tak blisko.. Nagle zobaczyłam w oddali Erzę.Zauważyła nas razem.
-Erza! Gray zaczął ją wołać i po chwili puścił mnie,orientując się co robi.Kobieta ruszyła w naszym kierunku.Gdy była już blisko,nie mogła uwierzyć własnym oczom.
-Fullbuster,stąd tyś się tu wziął? zdziwiła się
-Tak jakoś.. mruknął
-A Natsu? spytała zaciekawiona
-Nie ma.. westchnęliśmy oboje
[Victor?Erza?]
-Ale chce.. odparł wesoło
Poczułam się trochę zawstydzona w objęciach przyjaciela.Nigdy wcześniej nie byłam z nim tak blisko.. Nagle zobaczyłam w oddali Erzę.Zauważyła nas razem.
-Erza! Gray zaczął ją wołać i po chwili puścił mnie,orientując się co robi.Kobieta ruszyła w naszym kierunku.Gdy była już blisko,nie mogła uwierzyć własnym oczom.
-Fullbuster,stąd tyś się tu wziął? zdziwiła się
-Tak jakoś.. mruknął
-A Natsu? spytała zaciekawiona
-Nie ma.. westchnęliśmy oboje
[Victor?Erza?]
Od Erzy cd Cation
-Głupi personel!Już ja was wszystkich pozwę do sądu! wrzasnęłam za pielęgniarkami
-Erza,spokojnie.. zaśmiał się Cation
-To nie jest wcale śmieszne,to jest tragiczne! warknęłam oburzona
-No tak,ale już je dość nastraszyłaś..jeszcze nas wywalą z tego szpitala i co bedzie? jeknął
-Masz rację.. próbowałam się opanować.Usiadłam na łóżku,piorąc głęboki wdech i wydech.
-W sumie mogła byś mi przynieść jakiś eliksir uleczający.Wtedy było by już po sprawie..
-Racja,nie pomyślałam.No ale nie zostawię cie tu samego.Nie ma mowy.Jeszcze ten psychol wpadnie z kolejną wizytą.. warknęłam
-A,już mam! Skoro ja nie mogę iść sama to pójdziesz ze mną!
-Aleś ty bystra,wiesz? rzekł ironicznie
-Hm.. rozglądnęłam się dookoła sali
-Może po prostu wyskoczymy oknem?
-Bije ci?Za wysoko jest.. mruknęłam,dalej myśląc
-Już wiem!Właź do kosza..
-Oszalałaś? jęknął
-To co że bedziesz śmierdział..w sumie często cuchniesz..
-Chyba się przesłyszałem.. warknął
-Nie marudź tylko właź zanim lekarz przyjdzie.. ryknęłam a on pospiesznie wszedł cały do wielkiego,zielonego kubła na końcu sali.Wywiezłam go bez problemu,jako sprzątaczka.Gdy opuściliśmy teren szpitala,od razu wydostał się z plastikowego pudła.
[Cation?]
-Erza,spokojnie.. zaśmiał się Cation
-To nie jest wcale śmieszne,to jest tragiczne! warknęłam oburzona
-No tak,ale już je dość nastraszyłaś..jeszcze nas wywalą z tego szpitala i co bedzie? jeknął
-Masz rację.. próbowałam się opanować.Usiadłam na łóżku,piorąc głęboki wdech i wydech.
-W sumie mogła byś mi przynieść jakiś eliksir uleczający.Wtedy było by już po sprawie..
-Racja,nie pomyślałam.No ale nie zostawię cie tu samego.Nie ma mowy.Jeszcze ten psychol wpadnie z kolejną wizytą.. warknęłam
-A,już mam! Skoro ja nie mogę iść sama to pójdziesz ze mną!
-Aleś ty bystra,wiesz? rzekł ironicznie
-Hm.. rozglądnęłam się dookoła sali
-Może po prostu wyskoczymy oknem?
-Bije ci?Za wysoko jest.. mruknęłam,dalej myśląc
-Już wiem!Właź do kosza..
-Oszalałaś? jęknął
-To co że bedziesz śmierdział..w sumie często cuchniesz..
-Chyba się przesłyszałem.. warknął
-Nie marudź tylko właź zanim lekarz przyjdzie.. ryknęłam a on pospiesznie wszedł cały do wielkiego,zielonego kubła na końcu sali.Wywiezłam go bez problemu,jako sprzątaczka.Gdy opuściliśmy teren szpitala,od razu wydostał się z plastikowego pudła.
[Cation?]
Od Erzy cd Luna
-Ooo jak miło.. uśmiechnęłam się pod nosem
-Podoba ci się? spytała ucieszona
-Tak,jest bardzo ładny..rzadko ktoś daje mi jakiś prezent.. rzekłam miło,patrząc na oliwkowego pluszaka
-A twoje urodziny?Nie dostajesz na nie masy prezentów? zdziwiła się
-Niestety ale nie wiem kiedy one były.. westchnęłam
-To może trzeba wymyślić w końcu jakąś datę? wtrącił sie Cation
-Obojętne mi to.. wzruszyłam ramionami
[Luna?Cation?]
-Podoba ci się? spytała ucieszona
-Tak,jest bardzo ładny..rzadko ktoś daje mi jakiś prezent.. rzekłam miło,patrząc na oliwkowego pluszaka
-A twoje urodziny?Nie dostajesz na nie masy prezentów? zdziwiła się
-Niestety ale nie wiem kiedy one były.. westchnęłam
-To może trzeba wymyślić w końcu jakąś datę? wtrącił sie Cation
-Obojętne mi to.. wzruszyłam ramionami
[Luna?Cation?]
Luna cd Blood
Po biegłam prosto do tatusia bardzo szczęśliwa.
-Przepraszam tatusiu że czekałeś –przytuliłam tatę
-Gdzie byłaś ?-spytał
-pobiegłam za melodią i ……dotarłam do przepięknego miejsca-odpowiedziałam
-No dobrze –odrzekł
Poszłam z tatusiem do domku i położyłam się do spania. Następnego ranka wstałam ,ubrałam się i poszłam z tatusiem na wycieczkę .Gdy wróciliśmy było już popołudnie wiec do tego czasu bawiłam się w pokoju. Gdy nadeszła pora spaceru wtedy tatuś musiał wyjść na spotkanie wiec zostałam sama .Ubrałam się ciepło i wyruszyłam sama do miejsca spotkania. Na szczęście dotarłam bezpiecznie .
-Witaj Blood- przybiegłam do niego
(?)
-Przepraszam tatusiu że czekałeś –przytuliłam tatę
-Gdzie byłaś ?-spytał
-pobiegłam za melodią i ……dotarłam do przepięknego miejsca-odpowiedziałam
-No dobrze –odrzekł
Poszłam z tatusiem do domku i położyłam się do spania. Następnego ranka wstałam ,ubrałam się i poszłam z tatusiem na wycieczkę .Gdy wróciliśmy było już popołudnie wiec do tego czasu bawiłam się w pokoju. Gdy nadeszła pora spaceru wtedy tatuś musiał wyjść na spotkanie wiec zostałam sama .Ubrałam się ciepło i wyruszyłam sama do miejsca spotkania. Na szczęście dotarłam bezpiecznie .
-Witaj Blood- przybiegłam do niego
(?)
czwartek, 4 czerwca 2015
Blood CD Luna
Słysząc głos który Lunę wołał rozpoznałem wiec musiałem się z nią pożegnać. Nawet jak tego ja nie chciałem i ona .Na szczęście mamy całą wieczność ,wiec tylko mówimy sobie dobranoc ,żeby spotkać się znów. Gdy powiedzieliśmy sobie dobranoc, pobiegliśmy w przeciwne strony to czekaliśmy na jutrzejszą noc którą się znów spotkamy. Ta noc była długa ale szybko się skoczyła. Ja znalazłem miły Kocik i trumienkę do spania i zasnąłem czekając na następną noc.
(?)
Luna CD Cation
Gdy Tatuś gdzieś wyszedł i zostałam sama w pokoiku mogłam, wtedy przygotować się na spotkanie z tajemniczym właścicielu listu miłosnego. Wykąpałam się , pomalowałam, uczesałam się i ubrałam moją ulubioną sukienkę .
Gdy byłam już gotowa do wyjścia to wzięłam jeszcze torebeczkę i wyszłam. Kierowałam się na miejsce spotkania całkiem sama w nocy ,wiec troszeczkę się bałam szelestu liści i wiana wiatru, ale szłam dalej ponieważ byłam ciekawa kto jest tajemniczym właścicielem listu .Gdy dotarłam na miejsce napotkałam Blooda wiec przybiegłam do niego.
-Blood..- uśmiechnęłam się –Wiec to ty jesteś właścicielem listu-pokazałam list
-Luna..witaj… właścicielem listu…?- zaskoczył się –Niestety nie-powiedział i obejrzał list-Ja ostatnim razem gdy ci podarowałem list to, wtedy twój tata wyskoczył z widłami na mnie-zaśmiał się
-No tak to było wtedy…. gdy zaczęłam Nielubie i ukrywać listy miłosne-zaśmiałam się
-To było tak że wysłałem ci list z miejscem spotkania który miałaś przeczytać i…- próbował sobie przypomnieć
-Tak …przeczytałam ,schowałam pod poduszkę list i poszłam na miejsce spotkania-powiedziałam
-Spotkaliśmy się i rozmawialiśmy, aż nagle zaważyłem że masz robaczka na włosach ,wiec chciałem zdjąć go –opowiadał
-Tak… tak… a wtedy mój tata wyskoczył z kaszaków myśląc że chciałeś mnie pocałować i groził ci grabkami-zaśmiałam się –Mama mi mówiła że tata znalazł ten list ,przeczytał go , z złości potargał i wziął grabki i zaczął mnie śledzić-dodałam
-To były śmieszne dni dzieciństwa-zaśmiał się –Powiedz co u twoich rodziców słychać ?-zapytał
-To ty nie wiesz… gdy pożegnałam się z tobą i wyruszyłam do domu moich rodziców nie myło …tak jakby zniknęli …na szczęście twoje chowance mi pomogły przeżyć –opowiedziałam
-Naprawdę …to dziwne- powiedział-Plus że Amon i Mamon ci pomogli przeżyć –odpowiedział
-Tak-powiedziałam przytulając się do niego
Nasza rozmowa trwała 2 godziny ale musieliśmy się pożegnać bo robiło się coraz ciemniej ,wiec powiedzieliśmy sobie dobranoc i odeszliśmy we własne kierunki .Naszczecie gdy wróciłam do domu taty jeszcze nie było wiec umyłam się ,przebrałam w piżamkę i wskoczyłam na łóżeczko czekając na niego.
(?)
Luna CD Erza
Szłam za mężczyznami którzy byli naprawdę mili , zabawni i bardzo pomocni ponieważ prowadzili mnie do tatusia. Naglę Ścieszką przez las którą szliśmy zatrzymaliśmy się wiec wtedy zapytałam panów …
-Dlaczego stójmy ?
-Musimy teras odpocząć i się pobawić-zaśmiał się jeden z nich
-A co się pobawimy?- zapytałam radośnie
-Zobaczysz i na pewno to polubisz-podszedł do mnie bardzo blisko i chciał ściągnąć mi sukienkę
Wtedy właśnie znikąd księżniczka Erze się zjawiła i była bardzo zdenerwowana że wszystkich pobiła .Byłam bardzo wystraszona tym widokiem walki i krwi że trzęsłam się z strachu i miałam już mdleć ,ale nagle podszedł do mnie tatuś i mocno przytulił. Gdy tatuś był już zemną poczułam się bezpieczna i szczęśliwa wiec tuliłam się do niego żeby nie widząc miejsca zdarzenia . Tatuś zabrał mnie w bezpieczne miejsce czyli do sklepu z zabawkami ,wiec szybciutko zapomniałam co wcześniej się wydarzyło. Gdy księżniczka Erze po dużej chwili nieobecność dołączyła do nas wtedy pobiegłam do niej i podarowałam małego pluszowego misia .
-Proszę-dałam do rączek Erzy
-A to za co ?-zapytała
-Żeby złość od ciebie odpędzić podarowałam ci misia którego wygrałam- uśmiechnęłam się
(?)
od Cationa cd Erza
-nie przesadzaj-odrzekłem i zrzuciłem ją z krzesła na łóżko
-Cation, to ty....?-Erza najwyraźniej wyglądała na zdziwioną
-śpij...a jakby kto pytał, powiemy że butla z tlenem wyje*ała- odparłem i zaśmiałem się
Erza uśmiechnęła się
-to chociaż pozwól mi zrzucić mi tą zbroję, strasznie mnie gniecie-mruknęła i jej zbroja zniknęła i pojawiła się szata nocna i Erza wyglądała tak
No i gdy pielęgniarki ujrzały nas śpiących w jednym łóżku, przełożona ich dostała szału...
obudziły Erzę, a gdy obudził ktoś Erzę a była nie wyspana darła się na pielęgniarki i omal nie użyła rękoczynów... xD
<?>
-Cation, to ty....?-Erza najwyraźniej wyglądała na zdziwioną
-śpij...a jakby kto pytał, powiemy że butla z tlenem wyje*ała- odparłem i zaśmiałem się
Erza uśmiechnęła się
-to chociaż pozwól mi zrzucić mi tą zbroję, strasznie mnie gniecie-mruknęła i jej zbroja zniknęła i pojawiła się szata nocna i Erza wyglądała tak
No i gdy pielęgniarki ujrzały nas śpiących w jednym łóżku, przełożona ich dostała szału...
obudziły Erzę, a gdy obudził ktoś Erzę a była nie wyspana darła się na pielęgniarki i omal nie użyła rękoczynów... xD
<?>
od Cationa cd Luna
Uśmiechnąłem się i sprzątnąłem po śniadaniu i do tego niedojedzony tost z marmoladą
potem poszedłem po następną dawkę krwi zwierząt dla Luny, a mięso poszło na kotlety, a kości dla Lokiego(towarzysza Enmy).
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Wieczór~~~~~~~~~~~~~~~~~~
przesiedziałem pół dnia na balkonie... i kiedy wybiła godzina 12:00 ujrzałem jak Luna wychodzi z zamku, zaniepokoiło mnie to...
zeskoczyłem z balkonu i złapałem się najbliższą rynnę i zjechałem po dachu wskakując na drzewo... Luna słysząc szelest liści obejrzała się, uznała że nic się za nią nie czai poszła dalej, zeskoczyłem z drzewa i poszedłem za Luną, była w lesie i spotkała się z jakimś chłopakiem.... to jeden z Zakonu... to chyba Blood
ukryłem się w krzakach i obserwowałem
<?>
potem poszedłem po następną dawkę krwi zwierząt dla Luny, a mięso poszło na kotlety, a kości dla Lokiego(towarzysza Enmy).
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Wieczór~~~~~~~~~~~~~~~~~~
przesiedziałem pół dnia na balkonie... i kiedy wybiła godzina 12:00 ujrzałem jak Luna wychodzi z zamku, zaniepokoiło mnie to...
zeskoczyłem z balkonu i złapałem się najbliższą rynnę i zjechałem po dachu wskakując na drzewo... Luna słysząc szelest liści obejrzała się, uznała że nic się za nią nie czai poszła dalej, zeskoczyłem z drzewa i poszedłem za Luną, była w lesie i spotkała się z jakimś chłopakiem.... to jeden z Zakonu... to chyba Blood
ukryłem się w krzakach i obserwowałem
<?>
środa, 3 czerwca 2015
Od Erzy cd Cation
-Boże co tu się stało? wrzasnęłam
-D-Gray..ten sam co przedtem.. westchnął
-Drugi raz się chce zemścić?Dlaczego mnie nie obudziłeś? oburzyłam się
-Dał ci jakiś środek nasenny.. odparł
-No to wszystko wyjaśnia.Co za psychopata.Zabiła bym go gołymi rękami gdyby nie zwiał.. syknęłam.Podeszłam do wilkołaka i kucnęłam obok niego.
-Zrobił ci coś jeszcze? szepnęłam zmartwiona
-Nie,nic poważnego.. mruknął
Pomogłam mu wstać i trafić na łóżko.Znowu usiadłam obok niego.
-Tym razem nie stracę nad sobą panowania,kontroli.Będę czujna aż do samego rana!
[Cation?]
-D-Gray..ten sam co przedtem.. westchnął
-Drugi raz się chce zemścić?Dlaczego mnie nie obudziłeś? oburzyłam się
-Dał ci jakiś środek nasenny.. odparł
-No to wszystko wyjaśnia.Co za psychopata.Zabiła bym go gołymi rękami gdyby nie zwiał.. syknęłam.Podeszłam do wilkołaka i kucnęłam obok niego.
-Zrobił ci coś jeszcze? szepnęłam zmartwiona
-Nie,nic poważnego.. mruknął
Pomogłam mu wstać i trafić na łóżko.Znowu usiadłam obok niego.
-Tym razem nie stracę nad sobą panowania,kontroli.Będę czujna aż do samego rana!
[Cation?]
Od Victor'a cd Lucy
-Za dużego wyboru to my tutaj nie mamy..
-To chodźmy się przejść poza tereny zakonu.. westchnęła
-Wiesz..gdziebyśmy nie poszli i tak jest strasznie gorąco..istny upał.. mruknąłem
-Eh,masz rację.Przydało by się tu troche śniegu..trochę zimy..chłodnego wiaterku..
-Już się robi.. uśmiechnąłem się i po chwili wokół nas nastała mroźna zima.
-Wow,nie wiedziałam do tej pory że tak potrafisz!
-Bo to nowa umiejętność,moja droga.. wyszczerzyłem kły w uśmiechu
Dziewczyna od razu wskoczyła w zaspę i zaczęła się turlać w śniegu.Gdy sie już ochłodziła, rzuciła mnie śnieżką w plecy.
-Chcesz ze mną zaczynać bitwę na śnieżki? zaśmiałem się
-Nie boje się.. odparła dumnie
-Masz do czynienia z lodowym świrem! wrzasnąłem żartobliwie i powaliłem ją jednym strzałem z bazooki śnieżnej.
-To chodźmy się przejść poza tereny zakonu.. westchnęła
-Wiesz..gdziebyśmy nie poszli i tak jest strasznie gorąco..istny upał.. mruknąłem
-Eh,masz rację.Przydało by się tu troche śniegu..trochę zimy..chłodnego wiaterku..
-Już się robi.. uśmiechnąłem się i po chwili wokół nas nastała mroźna zima.
-Wow,nie wiedziałam do tej pory że tak potrafisz!
-Bo to nowa umiejętność,moja droga.. wyszczerzyłem kły w uśmiechu
Dziewczyna od razu wskoczyła w zaspę i zaczęła się turlać w śniegu.Gdy sie już ochłodziła, rzuciła mnie śnieżką w plecy.
-Chcesz ze mną zaczynać bitwę na śnieżki? zaśmiałem się
-Nie boje się.. odparła dumnie
-Masz do czynienia z lodowym świrem! wrzasnąłem żartobliwie i powaliłem ją jednym strzałem z bazooki śnieżnej.
-Gray,wyciąg mnie stąd! usłyszałem cichy głosik
Odkopałem ją i wziąłem całą zmarzniętą na ręce.
-Przeziębisz się.. podałem jej kurtkę i sam ją sobie ubrałem.
-Miło z twojej strony..
-Której? spytałem
-I z tej że sie o mnie martwisz i z tej że dałeś mi cieplejsze ubranie.. uśmiechnęła się
-Chcesz to ci coś pokaże.. szepnąłem i po chwili wyczarowałem przed nią lodowe serduszka
-Twoja magia jest zaskakująca..piękna..cudowna.. westchnęła
-tak jak ty.. uśmiechnąłem się
<Lucy?;3>
Od Erzy cd Luna
-Ej,gdzie Luna?spytałam,kończąc jeść loda
-Jest przecież tu,biega na łące.. odparł Cation
-Jakoś jej nie widzę a chyba w tak niskiej trawie to nie utonęła.. mruknęłam i rozejrzałam się dookoła
-Faktycznie jej nie ma! zerwał się wilkołak
-Idź i poszukaj jej w mieście a ja pójdę do lasu.. mruknęłam
-Dobra.. pobiegł w swoją stronę
Ruszyłam na poszukiwania do lasu.Nie trwały one jednak zbyt długo.Po chwili usłyszałam męskie głosy i niziutki głos Luny który łatwo było rozpoznać.Skradając się,stanęłam za drzewem by zobaczyć dalszy plan wydarzeń.Gdy ujrzałam że jeden z nich zaczął się do niej dobierać,natychmiast zareagowałam.Wyskoczyłam z ukrycia i dałam im po ryju.Byli moim najprawdziwszym workiem treningowym.Następnie wzięłam ogromny głaz i przytrzasnęłam ich nim.
-Jest przecież tu,biega na łące.. odparł Cation
-Jakoś jej nie widzę a chyba w tak niskiej trawie to nie utonęła.. mruknęłam i rozejrzałam się dookoła
-Faktycznie jej nie ma! zerwał się wilkołak
-Idź i poszukaj jej w mieście a ja pójdę do lasu.. mruknęłam
-Dobra.. pobiegł w swoją stronę
Ruszyłam na poszukiwania do lasu.Nie trwały one jednak zbyt długo.Po chwili usłyszałam męskie głosy i niziutki głos Luny który łatwo było rozpoznać.Skradając się,stanęłam za drzewem by zobaczyć dalszy plan wydarzeń.Gdy ujrzałam że jeden z nich zaczął się do niej dobierać,natychmiast zareagowałam.Wyskoczyłam z ukrycia i dałam im po ryju.Byli moim najprawdziwszym workiem treningowym.Następnie wzięłam ogromny głaz i przytrzasnęłam ich nim.
-Takie ścierwa nie mają prawa żyć! warknęłam wściekła
Po chwili przybył i Cation.
-Co tu się stało? spojrzał na martwe ciała mężczyzn i krew dookoła nas
-Pedofile jedne..na szczęście już nie stanowią zagrożenia.. mruknęłam poważnie
Cation przytulił przerażoną Lunę do siebie.Musiała przeżyć szok.Kazałam im poczekać w mieście a ja zajęłam się w tym czasie sprzątaniem miejsca zbrodni.
[Luna?]
Luna Cd Blood
Byłam tak szczęśliwa że znów jestem z Bloodem i rozmawiam z nim że chciałam żeby ten moment trwał wiecznie .Niestety nie mógł …To był wielki dla mnie ból …ale niestety tak musi być …Naszą rozmowę przerwał głos tatusia który mnie wołał. Chciałam wtedy przestawić mego tatusia Bloodu ale on Niechciał wiec musiałam się pożegnać i odejść .
-Nie chcę żegnać się z tobą … proszę chodź zemną -tuliłam się do Blooda
-Nie mogę… ale my się nie żegnamy …tylko mówimy sobie dobranoc żeby się znów spotkać jutro-odpowiedział
-Naprawdę… spotkamy się jutro ?-zapytała się
-Tak… w tym samym miejscu i o tej samej porze… obiecuje- pocałował mnie w czółko
-Dobrze..wiec dobranoc -uśmiechnęła się i pobiegłam do taty
(Blood?...)
od Cationa cd Enma
Następnego dnia... zachciało mi się na winko, kazałem Lunie aby się pobawiła na podwórku...
poszedłem do miasta i wstąpiłem do baru, zamówiłem sobie wino...i musiałem mieć wstęp do wc w celu sprawdzenia ułożenia moich włosów, spojrzałem na półstłóczone lustro i poprawiłem sobie czuprynę
po wyjściu napotkałem Enmę która siedziała na moim miejscu, odchrząknąłem i powiedziałem
-zajęte
Enma odwróciła się i powiedziała skołowana
-em...sorry, myślałam że jest wolne...
-dobra, siadaj...-odparłem i usiadłem przeciwko niej i postawiłem jej...a właśnie co ona pije?
-co pijesz? wino, piwo,sherry...
<?>
poszedłem do miasta i wstąpiłem do baru, zamówiłem sobie wino...i musiałem mieć wstęp do wc w celu sprawdzenia ułożenia moich włosów, spojrzałem na półstłóczone lustro i poprawiłem sobie czuprynę
po wyjściu napotkałem Enmę która siedziała na moim miejscu, odchrząknąłem i powiedziałem
-zajęte
Enma odwróciła się i powiedziała skołowana
-em...sorry, myślałam że jest wolne...
-dobra, siadaj...-odparłem i usiadłem przeciwko niej i postawiłem jej...a właśnie co ona pije?
-co pijesz? wino, piwo,sherry...
<?>
Od Enmy CD Cation
Posłałam mu delikatny uśmiech. Zmieniłam się w wilkołaka i zaczęłam
ciągnąć Lokiego w stronę lasu. Odwróciłam się i spojrzałam na nowo
poznanego.
-Do następnego. - Powiedziałam. W odpowiedzi Cation kiwnął głową.
Musiałam jeszcze chwilę użerać się z moim towarzyszem. Ale na szczęście się uspokoił, ruszyliśmy biegiem przed siebie wgłąb lasu. Mój trzygłowy pies odbił w pewnym momencie i zniknął gdzieś w gęstwinie. Nie przejęłam się tym szczególnie. Wiedziałam, że prędzej czy później się znajdzie.
Moją głowę zaprzątały przeróżne myśli. Zaczęłam zwalniać, las zaczął się przerzedzać i zamieniać w polanę. Dotarłam na skraj miasta, zmieniłam swój wygląd i wkroczyłam pewnym krokiem do niego. Nie miałam określonego celu, weszłam do jednego z barów. Usiadłam przy wolnym stoliku.
-Zajęte? - Usłyszałam, nieznajomy głos. Odwróciłam się i ujrzałam...
Cation? Albo ktoś inny?
-Do następnego. - Powiedziałam. W odpowiedzi Cation kiwnął głową.
Musiałam jeszcze chwilę użerać się z moim towarzyszem. Ale na szczęście się uspokoił, ruszyliśmy biegiem przed siebie wgłąb lasu. Mój trzygłowy pies odbił w pewnym momencie i zniknął gdzieś w gęstwinie. Nie przejęłam się tym szczególnie. Wiedziałam, że prędzej czy później się znajdzie.
Moją głowę zaprzątały przeróżne myśli. Zaczęłam zwalniać, las zaczął się przerzedzać i zamieniać w polanę. Dotarłam na skraj miasta, zmieniłam swój wygląd i wkroczyłam pewnym krokiem do niego. Nie miałam określonego celu, weszłam do jednego z barów. Usiadłam przy wolnym stoliku.
-Zajęte? - Usłyszałam, nieznajomy głos. Odwróciłam się i ujrzałam...
Cation? Albo ktoś inny?
od Luny cd Erza
Poszliśmy w trójkę na lody ,zamówiliśmy je , usiedliśmy na ławce i zajadając się lodową przekąską. Byłam pierwsza która zjadła lody, wiec czekałam gdy tatuś i księżniczka zjedzą żebyśmy poszli na spacer. Niestety nudziło mi się siedzenie i czekanie, wiec musiałam coś wymyślić żeby się nie nudzić .Nagle przyleciał śliczny motylek i usiadł na kwiatku. Zachwyciłam się nim tak bardzo że podeszłam do niego i chciałam złapać. Niestety odleciał z kwiatka wiec zaczęłam jego gonić .Pewnej chwili zgubiłam motylka wiec chciałam wrócić do tatusia .Niestety zaważyłam że nie znam tego miejsca i się zgubiłam. Bałam się wiec nie mogłam się ruszyć. Nagle dwóch panów do mnie podeszło i zapytało…
-Co taka mała dziewczynka tu sama robi?
-Zgubiłam się…- miałam łzy w oczach
-Chodź z nami …zaprowadzimy cię do rodziców- uśmiechnęli się podejrzanie
-Dobrze-powiedziałam
Tak właśnie Luna wpadła w wielkie kłopoty …
(?)
Luna CD Cation
Ulżyło mi gdy udało mi się nie wyjawić tacie że dostałam list miłosny ponieważ nie chciałam żeby pytał mnie od kogo to mama albo czy go znam albo czy poznam go z nim, wtedy chciałam tego uniknąć wiec to ukrywałam .Gdy zjadłam śniadanie poszłam do swego pokoju żeby pokrzyczeć na nietoperze .
-Co to miało być –podeszłam do nietoperzy
-Ale co ?-zapytały zaskoczone
-To w jadalni !!..-powiedziałam wściekła
-OH to…. chcieliśmy tylko zapytać –powiedziały
-Ale …w obecność taty nie możecie !!!-odrzekłam
-Dlaczego ?-zapytały
-Bo…tak!..jasne!- powiedziałam poważnie
-Tak jest –powiedziały –A powiesz nam co pisało w tym liście ?-zapytały
-No…. Pisało że…- zarumieniłam się -że tajemnicza osoba tego listu zakochała się w mych białych ślicznych włosach i że obserwuje mnie co noc i chce się zemną spotkać dziś o 12:00-powiedziałam
(?)
od Cationa cd Luna
Nietoperze odleciały z kawałkiem naleśnika w pyskach, spojrzałem na Lunę która słodko zajadała tosta
-o jakim liście oni mówią?-spytałem
-ale o jakim liście?-zdziwiła się Luna
-no, o tym co mówiły te nietoperze...
-przesłyszałeś się, tatusiu-mruknęła
-ech, może i masz rację, ech w tym młodym wieku, słuch mi szwankuję-odrzekłem i chwyciłem za szklankę herbaty
<?>
-o jakim liście oni mówią?-spytałem
-ale o jakim liście?-zdziwiła się Luna
-no, o tym co mówiły te nietoperze...
-przesłyszałeś się, tatusiu-mruknęła
-ech, może i masz rację, ech w tym młodym wieku, słuch mi szwankuję-odrzekłem i chwyciłem za szklankę herbaty
<?>
od Quantiego cd Jarel
-wiadomo, ale jest ich cała masa-odrzekłem
Jarel wstał, głośno wzdychnął i powiedział
-coś chciałeś?
-nie, nic... pogadać chcę tylko-mruknąłem ponuro
-niby o czym?
-a co, widać, że nie w humorku?-zadrwiłem
-nie w tym rzecz... chodzi o to... że, cicho spokój, a jak jest spokój to czego brakuje- i wymierzył mi piekielny wzrok
-imprezy-mruknąłem
-strzał w dziesiątkę-odrzekł
-no cóż, a jedynie co ci zostało, to Questy... a za kasę można zorganizować imprę
<?>
Jarel wstał, głośno wzdychnął i powiedział
-coś chciałeś?
-nie, nic... pogadać chcę tylko-mruknąłem ponuro
-niby o czym?
-a co, widać, że nie w humorku?-zadrwiłem
-nie w tym rzecz... chodzi o to... że, cicho spokój, a jak jest spokój to czego brakuje- i wymierzył mi piekielny wzrok
-imprezy-mruknąłem
-strzał w dziesiątkę-odrzekł
-no cóż, a jedynie co ci zostało, to Questy... a za kasę można zorganizować imprę
<?>
Luna CD Cation
Chciałam żeby tatuś nie dowiedział się że dostałam list miłosny, wiec go schowałam i szybciutko poszłam z nim na śniadanie .Gdy jedliśmy śniadanie tatuś zapytał mnie …
-smakuje ci?
-Tak… jest pychotka- uśmiechnęłam się
Po chwili przyleciały do nas nietoperze które wylądowały na stole i pytając mnie…
-Panienko co pani zrobi z tym listem mi…- powiedziały
-Cicho!- zatkałam im buzie dając im kawałek naleśnika do buzi
-mmm- chciały dokończyć zdanie ale nie mogły
(?)
Blond Cd Luna
Szczęśliwy widząc znów Lune uśmiechnąłem się i przywitałem się z nią ,lecz wtedy nie wiedziałem że Luna zareaguje tak emocjonalnie że przybiegnie i wskoczy na mnie, gdy mnie zobaczy .Nieprzygotowany na to straciłem równowagę i spadłem z nią że skały .
-ała … nic ci nie jest Luna ?-zapytałem
-Blood …naprawdę to ty…. jesteś tu…. obok mnie –przytuliła mnie
-tak ...to ja Luna....l- uśmiechnąłem się i poczochrałem ją po głowie -Podrosłaś troszkę i wypiękniałaś do tamtego czasu-odrzekłem
-Nie pleci głupot Blond....-powiedziała śmiejąc się
-Nie kłamię...naprawdę tak jest...-powiedziałem
-Jak tak sądzisz ...to dziękuję -zarumieniła się
Nagle naszej rozmowy przerwał głos wołający Lune.
(Luna? Lub Cation)
wtorek, 2 czerwca 2015
od Jarel'a do Quanti'ego
Noc była pełna gwiazd, a księżyc górował na nimi... wychodząc na obiad Mistrz Zakonu Orion, siedział obok swego brata... zasiadłem też obok Erzy i Cationa lecz słowem się nie odezwałem...
nałożyłem sobie tylko ptasie udko i nalałem sobie czerwone wino...
a po kolacji wyszedłem na podwórko popatrzeć sobie w księżyc, aż chciało się do niego zawyć...
naglę ktoś przerwał mi kontakt wzrokowy z nim jakaś postać za mną
-więc siedzimy sobie sami na podwórku?, a szwendaczy pełno-odrzekł Quanti
-byle szwendacz mi nie straszny-odrzekłem z nutą obojętności
<Quanti?>
nałożyłem sobie tylko ptasie udko i nalałem sobie czerwone wino...
a po kolacji wyszedłem na podwórko popatrzeć sobie w księżyc, aż chciało się do niego zawyć...
naglę ktoś przerwał mi kontakt wzrokowy z nim jakaś postać za mną
-więc siedzimy sobie sami na podwórku?, a szwendaczy pełno-odrzekł Quanti
-byle szwendacz mi nie straszny-odrzekłem z nutą obojętności
<Quanti?>
od Cationa cd Erza
Nastała noc... Erza spała oparta o krzesło z buzią otwartą...
naglę usłyszałem jakby otwierające się drzwi, i gość przebrany za pielęgniarza...
-spokojnie, idziemy na kolejne badania-powiedział pielęgniarz o głosie bardzo mi znanym
kiedy wywiózł mnie z sali zdjął chustę i okazało się że to D-Gray ...z kataną uniesioną w górze, szybko przeturlałem się z łóżka na podłogę, mimo mojej rany która mnie bolała jak cholera umysł mi podpowiadał abym dał spokój, natomiast instynkt mi mówi "atakuj" nie wiem kogo posłuchać... głupi ja posłuchałem instynkt. D-Gray był zajęty wyciąganiem katany z łóżka, podszedłem i z całej siły kopnąłem D-graya w brzuch, później telekinetycznie odrzuciłem go przez drzwi na salę gdzie spała Erza D-Gray uderzył w drzwi rozbijając szybę pokaleczył się szkłem, Erza mocno spała skoro nie usłyszała takiego hałasu
wpadłem na salę i znowu telekinetycznie złapałem go za gardło i im moja ręka przeistaczała się w pięść tym D-Gray był bliski uduszenia, ale co tam skierowałem rękę na ścianę, D-Gray uderzył w nią z wielkim hukiem
-no co jest, Erza obudź się!!-syknąłem i popatrzyłem na ciągle śpiącą Erzę
-nie obudzi się...-D-Gray splunął krew na podłogę-podałem jej silny środek nasenny...-i dodał świński uśmieszek okazując swoje zęby brudne od swojej krwi
Jedynie co mogłem zrobić to, pożyczyć od Erzy swój miecz, i jedynie co miałem teraz zrobić to rzuciłem w niego mieczem ale zamiast przebić mu serce, przebiłem skrawek jego szaty przebijając go do ściany
-oo, też wystarczy...-odrzekłem po drodze chwyciłem za skalpel i podrzucając go nonstop w końcu wbiłem mu go w ramię... D-Gray głośno warknął z bólu, chwyciłem za następny i tym razem wbiłem mu go w udo
ryki i stęki z bólu mojego wroga nie robiły na mnie wrażenia, chciałem aby cierpiał kiedy już miałem wbić mu skalpel w bark kiedy on zniknął, został tylko miecz wbity w ścianę i plamy krwi na niej.
Erza zbudziła się
-och, w końcu obudziła się śpiąca królewna-mruknąłem żartobliwie
<?>
naglę usłyszałem jakby otwierające się drzwi, i gość przebrany za pielęgniarza...
-spokojnie, idziemy na kolejne badania-powiedział pielęgniarz o głosie bardzo mi znanym
kiedy wywiózł mnie z sali zdjął chustę i okazało się że to D-Gray ...z kataną uniesioną w górze, szybko przeturlałem się z łóżka na podłogę, mimo mojej rany która mnie bolała jak cholera umysł mi podpowiadał abym dał spokój, natomiast instynkt mi mówi "atakuj" nie wiem kogo posłuchać... głupi ja posłuchałem instynkt. D-Gray był zajęty wyciąganiem katany z łóżka, podszedłem i z całej siły kopnąłem D-graya w brzuch, później telekinetycznie odrzuciłem go przez drzwi na salę gdzie spała Erza D-Gray uderzył w drzwi rozbijając szybę pokaleczył się szkłem, Erza mocno spała skoro nie usłyszała takiego hałasu
wpadłem na salę i znowu telekinetycznie złapałem go za gardło i im moja ręka przeistaczała się w pięść tym D-Gray był bliski uduszenia, ale co tam skierowałem rękę na ścianę, D-Gray uderzył w nią z wielkim hukiem
-no co jest, Erza obudź się!!-syknąłem i popatrzyłem na ciągle śpiącą Erzę
-nie obudzi się...-D-Gray splunął krew na podłogę-podałem jej silny środek nasenny...-i dodał świński uśmieszek okazując swoje zęby brudne od swojej krwi
Jedynie co mogłem zrobić to, pożyczyć od Erzy swój miecz, i jedynie co miałem teraz zrobić to rzuciłem w niego mieczem ale zamiast przebić mu serce, przebiłem skrawek jego szaty przebijając go do ściany
-oo, też wystarczy...-odrzekłem po drodze chwyciłem za skalpel i podrzucając go nonstop w końcu wbiłem mu go w ramię... D-Gray głośno warknął z bólu, chwyciłem za następny i tym razem wbiłem mu go w udo
ryki i stęki z bólu mojego wroga nie robiły na mnie wrażenia, chciałem aby cierpiał kiedy już miałem wbić mu skalpel w bark kiedy on zniknął, został tylko miecz wbity w ścianę i plamy krwi na niej.
Erza zbudziła się
-och, w końcu obudziła się śpiąca królewna-mruknąłem żartobliwie
<?>
od Cationa cd Luna
-zdawało mi się, że coś słyszałem-odrzekłem i rozejrzałem się
-może, ci się przesłyszało-mruknęła cicho Luna
-być może, chcesz śniadańko?-spytałem-zrobiłem tosty z marmoladą
Luna na słowo "marmolada" wyskoczyła z łóżka i wręczyłem jej talerz z tostami
Luna wsówała aż jej się uszy trzęsły... spytałem
-smakuje ci?
<?>
-może, ci się przesłyszało-mruknęła cicho Luna
-być może, chcesz śniadańko?-spytałem-zrobiłem tosty z marmoladą
Luna na słowo "marmolada" wyskoczyła z łóżka i wręczyłem jej talerz z tostami
Luna wsówała aż jej się uszy trzęsły... spytałem
-smakuje ci?
<?>
Od Erzy cd Luna
Poszliśmy razem na lody,tak jak zaproponowałam.Każdemu z nas trojga,ten pomysł odpowiadał,w szczególności że słońce dawało się we znaki.Gdy dotarliśmy do miasta,podeszliśmy do najlepszego stoiska z lodami pod nazwą ,,Tęczowa Przyjemność".
-No i jaki smak wybieracie?? spojrzałam na nich
-Ja chce ananasowe,kokosowe,kiwi,jabłkowe,gruszkowe,śmietankowe.. ciągnął Cation
-Hej,czy ty nie przesadzasz przypadkiem? zaśmiałam się
-Im więcej tym lepiej..
-Ale to raczej nie zdrowo dla ciebie,dla wilkołaka..no wiesz,te słodycze..
-Oj tam oj tam.Nie zaszkodzi raz na jakiś czas.Przecież to nie czekolada..
-Ja poproszę truskawkowe! odparłam dumnie
-Nie ma.. odparł sprzedawca
-Jak to nie ma! wrzasnęłam a w moich oczach gotowała się złość
-No już wszystkie wykupione? syknął
-Hm..no to poproszę wiśniowe.. warknęłam zła
-A ty Luno?spojrzał na nią Cation
-Może smerfowe?
-Dobry wybór.. uśmeichnęłam się
Zapłaciłam za wszystko i usiedliśmy razem na ławce,zajadając się lodową przekąską.
[Luna?]
-No i jaki smak wybieracie?? spojrzałam na nich
-Ja chce ananasowe,kokosowe,kiwi,jabłkowe,gruszkowe,śmietankowe.. ciągnął Cation
-Hej,czy ty nie przesadzasz przypadkiem? zaśmiałam się
-Im więcej tym lepiej..
-Ale to raczej nie zdrowo dla ciebie,dla wilkołaka..no wiesz,te słodycze..
-Oj tam oj tam.Nie zaszkodzi raz na jakiś czas.Przecież to nie czekolada..
-Ja poproszę truskawkowe! odparłam dumnie
-Nie ma.. odparł sprzedawca
-Jak to nie ma! wrzasnęłam a w moich oczach gotowała się złość
-No już wszystkie wykupione? syknął
-Hm..no to poproszę wiśniowe.. warknęłam zła
-A ty Luno?spojrzał na nią Cation
-Może smerfowe?
-Dobry wybór.. uśmeichnęłam się
Zapłaciłam za wszystko i usiedliśmy razem na ławce,zajadając się lodową przekąską.
[Luna?]
Od Erzy cd Cation
Szłam pustą drogą,rozmyślając nad życiem.Gdy minęło pół godziny,zaczęłam wracać drogą powrotną.Minęłam się z mężczyzną,o długich,białych włosach i zakrwawioną kataną pod ręką.Następnie usłyszałam jęki i krzyki Cationa.Szybko pobiegłam w tamtą stronę.Okazało się że mój partner od misji,został dźgnięty czymś ostrym w brzuch i teraz krwawi.Od razu skojarzyłam fakty,jak to inteligentna ja.
-Pomóż mi.. syknął z bólu
-Jeszcze mogę dogonić tego białasa..
-To ja się mam w tym czasie wykrwawić? Daj spokój,kiedy indziej go dopadnę..
-Kiedy indziej może być za późno i będę oglądała się na cmentarzu,zakopanego w ziemi.. mruknęłam.No ale on miał racje.Jego rana jest dość głęboka,nie może czekać.Wzięłam go na ręce (był dla mnie lekki jak piórko) i używając - zbroi niebiańskiego koła,dolecieliśmy do miasta.Wniosłam go do szpitala a tam już lekarze się wszystkim zajęli.Siedziałam pod salą operacyjną,zniecierpliwiona.W końcu,wywieźli go na oiom.Patrzyłam na chłopaka przez szybę,cały czas.Nie opuszczałam tego miejsca.Gdy przewieźli go do normalnej sali ,poszłam do niego..
-Przepraszam..to moja wina..mogłam nie zostawiać cię samego.. rzekłam smutno
-Weź,przestań.Rana zagoi się raz dwa.To tylko i wyłącznie moja wina.Ten człowiek po prostu się na mnie odegrał.Stare jak świat konflikty.. przewrócił oczami
Spojrzałam na niego smutno.Dalej miałam wyrzuty sumienia..
-Idź się prześpij.Nie wyglądasz zbyt dobrze. spojrzał na moje podkrążone oczy domagające się snu
-Zostanę.. uśmiechnęłam się lekko,opierając głowę o krawędź krzesła na którym siedziałam
[Cation?]
-Pomóż mi.. syknął z bólu
-Jeszcze mogę dogonić tego białasa..
-To ja się mam w tym czasie wykrwawić? Daj spokój,kiedy indziej go dopadnę..
-Kiedy indziej może być za późno i będę oglądała się na cmentarzu,zakopanego w ziemi.. mruknęłam.No ale on miał racje.Jego rana jest dość głęboka,nie może czekać.Wzięłam go na ręce (był dla mnie lekki jak piórko) i używając - zbroi niebiańskiego koła,dolecieliśmy do miasta.Wniosłam go do szpitala a tam już lekarze się wszystkim zajęli.Siedziałam pod salą operacyjną,zniecierpliwiona.W końcu,wywieźli go na oiom.Patrzyłam na chłopaka przez szybę,cały czas.Nie opuszczałam tego miejsca.Gdy przewieźli go do normalnej sali ,poszłam do niego..
-Przepraszam..to moja wina..mogłam nie zostawiać cię samego.. rzekłam smutno
-Weź,przestań.Rana zagoi się raz dwa.To tylko i wyłącznie moja wina.Ten człowiek po prostu się na mnie odegrał.Stare jak świat konflikty.. przewrócił oczami
Spojrzałam na niego smutno.Dalej miałam wyrzuty sumienia..
-Idź się prześpij.Nie wyglądasz zbyt dobrze. spojrzał na moje podkrążone oczy domagające się snu
-Zostanę.. uśmiechnęłam się lekko,opierając głowę o krawędź krzesła na którym siedziałam
[Cation?]
niedziela, 31 maja 2015
Luna CD Cation
Wróciliśmy do domu ,napiliśmy się , poszliśmy spać i śnić o słodkich snach Następnego dnia obudziły mnie nietoperze które dostarczyły mi list. Przetarłam oczy ,przywitałam się z nietoperzami i odłożyłam list .Gdy przeczytałam zawartość zarumieniłam się .
-Co się stało panienko-zapytały
-To…. to… .list miłosny …-zarumieniona powiedziałam-Od kogo to macie?- zapytałam
-Nie wiemy …był zamaskowany –odpowiedziały
-To zile …zle –panikowałam
Nagle Tata wszedł do mojego pokoju pytając mnie…
-Luna ..co to za hałas
-Jaki hałas- schowałam liścik pod poduszkę
(?)
Luna CD Blood
Dzisiejszej pełni także wyruszam z tatą na spacer po lesie. Było naprawdę pięknie na dworze , gdy księżyc swym blaskiem oświecał las. Biegałam radośnie po lesie, a tata szedł za mną .Nagle usłyszałam melodię skrzypiec ,wiec zatrzymałam się i spojrzałam na księżyc który nagle zmienił kolor na czerwony .Gdy to zobaczyłam zaczęłam biec za melodią .
-To niemożliwe-biegłam- On… -biegłam- Naprawdę nadszedł ten dzień gdy się spotykamy- biegłam -Blood- dotarłam do wielkiej skały gdzie on naprawdę siedział na niej
-Witaj …księżniczko Luno…. dawno się nie widzieliśmy- Przywitał się
-Blood- rozpłakana pobiegłam i wskoczyłam na niego
Tak właśnie upadliśmy z skały i potłukliśmy się .
-ała… nic ci nie jest Luna ?-zapytał
-Blood …naprawdę to ty…. jesteś tu…. obok mnie-przytulałam go
(Blood ?...spoko… ważne że już jesteś )
od Cationa cd Erza
-bardzo mi przykro-odrzekłem i stanąłem obok niej-jeśli chcesz zostać sama, mów śmiało...ja to uszanuję
-tak, zostaw mnie samą, proszę cię...chcę zostać sama-mruknęła cicho i smutno
Przemieniłem się w wilkołaka i spojrzałem na nią po czym pognałem w gęsty las, wspiąwszy się po drzewie i usiadłem na gałęzi już jako człowiek, naglę w lesie pojawiła się kolejna postać, ukryłem się za drzewem i starałem zachować jaką kolwiek ciszę
gość którego spotkałem wyglądał tak
Przecież to D-Gray, mój największy wróg, ale co on tu robi, myślałem że go zabiłem w bitwie o Płomienną różę, sam widziałem, rozerwałem go na strzępy... może to był jego klon...nie ważne, jak go pokonałem tam pokonam go i tu!!! zwinnym ruchem zeskoczyłem z drzewa
-popełniłeś błąd przychodząc tu-odrzekłem i wyjąłem z miecz
-a ty popełniłeś błąd ujawiniając się, heh-potem wyjął jakąś buteleczkę i powiedział jakieś słowo w nieznanym mi języku, na początku nic nie odczułem, jednak potem odczułem jak cała moc odchodzi ode mnie
-no teraz jesteś bezsilny jak nie możesz się zmienić...
Ścisnąłem rękojeść miecza i powiedziałem
-i bez wilczej mocy dam ci radę!
D-Gray ruszył pierwszy i machnąwszy kataną w stronę mojego karku, zrobiłem unik padając na ziemię, i przeturlałem się na bok bo właśnie chciał mnie przebić...
i zaczepiwszy się o korę drzewa i czekałem na odpowiedni moment
-no co jest z tobą!-krzyknął
Obiwszy się od drzewa z mieczem w górze i zamach...swoimi nogami odbiłem się od jego klatki piersiowej rozbiąc piękny obrót do tyłu... przy tym rozbijając swoją flaszeczkę z moją mocą odzyskałem moc
-tak, zostaw mnie samą, proszę cię...chcę zostać sama-mruknęła cicho i smutno
Przemieniłem się w wilkołaka i spojrzałem na nią po czym pognałem w gęsty las, wspiąwszy się po drzewie i usiadłem na gałęzi już jako człowiek, naglę w lesie pojawiła się kolejna postać, ukryłem się za drzewem i starałem zachować jaką kolwiek ciszę
gość którego spotkałem wyglądał tak
Przecież to D-Gray, mój największy wróg, ale co on tu robi, myślałem że go zabiłem w bitwie o Płomienną różę, sam widziałem, rozerwałem go na strzępy... może to był jego klon...nie ważne, jak go pokonałem tam pokonam go i tu!!! zwinnym ruchem zeskoczyłem z drzewa
-popełniłeś błąd przychodząc tu-odrzekłem i wyjąłem z miecz
-a ty popełniłeś błąd ujawiniając się, heh-potem wyjął jakąś buteleczkę i powiedział jakieś słowo w nieznanym mi języku, na początku nic nie odczułem, jednak potem odczułem jak cała moc odchodzi ode mnie
-no teraz jesteś bezsilny jak nie możesz się zmienić...
Ścisnąłem rękojeść miecza i powiedziałem
-i bez wilczej mocy dam ci radę!
D-Gray ruszył pierwszy i machnąwszy kataną w stronę mojego karku, zrobiłem unik padając na ziemię, i przeturlałem się na bok bo właśnie chciał mnie przebić...
i zaczepiwszy się o korę drzewa i czekałem na odpowiedni moment
-no co jest z tobą!-krzyknął
Obiwszy się od drzewa z mieczem w górze i zamach...swoimi nogami odbiłem się od jego klatki piersiowej rozbiąc piękny obrót do tyłu... przy tym rozbijając swoją flaszeczkę z moją mocą odzyskałem moc
-美しくいまいましい美しいです- powiedziałem po japońsku
co oznaczało(pięknie kurna pięknie)
Schowałem miecz i przemieniając się po woli w wilkołaka odbiłem się od ziemi i rzuciłem się na niego z pazurami,jednak nie poszło po mojej myśli, ponieważ D-Gray przeszył mnie na wylot swoją kataną, jedynie co mogłem to jęknąć i splunąć falą krwi z pyska, swoją nogą odepchnął mnie z katany i powiedział
-to za płomienną różę!-po czym zniknął, z wielkim trudem podniosłem się, i jeszcze raz odkaszlnąłem krwią, potem podniosłem się i małymi krokami trzymając się na brzuch szukałem Erzy
<?>
od Cationa cd Luna
Wziąłem Lunę za ręce i poszliśmy do zamku, nadal byłem ciekawy z kim się, chce spotkać...
cóż, jej sprawa a nie moja...
-pora spać-odrzekłem
-tato, a dasz mi ten pyszny koktajl?-spytała błagalnie
-pewnie...
Poszedłem do kuchni i nalałem do szklanki krew zwierzęcia i podałem Lunie, łyknęła wszystko duszkiem
-dobranoc-powiedziałem
<?>
cóż, jej sprawa a nie moja...
-pora spać-odrzekłem
-tato, a dasz mi ten pyszny koktajl?-spytała błagalnie
-pewnie...
Poszedłem do kuchni i nalałem do szklanki krew zwierzęcia i podałem Lunie, łyknęła wszystko duszkiem
-dobranoc-powiedziałem
<?>
Blood do Luna
Nadszedł ten dzień gdy dorosłem i mogłem wyruszyć na poszukiwanie. Spakowałem się ,pożegnałem się z rodzicami i wyruszyłem . Minęło wiele dni i miesięcy, lecz szukałem dalej. Ponieważ wierzyłem przepowiedni której mama mi wyznała .Pamiętam jak brzmiała ,, Gdy minie 10 lat i ukaże się krwawy księżyc znajdziesz swą przyjaciółkę w blasku czerwonego księżyca’’. Biegłem i szukałem ,aż nadszedł ten czas gdy ukazał się krwawy księżyc i zobaczyłem ją w blasku księżyca .Widząc ją chciałem pobiec do niej i mocno przytulić, lecz tego nie zrobiłem ponieważ zaważyłem że nie jest sama tylko z mężczyzną .Nie chciałem im przeszkadzać wiec odszedłem gdzieś daleko. Gdy już odszedłem usiadłem na skale ,wyciągnąłem skrzypce i zacząłem na nich grać dla krwawego księżyca.
Gdy skoczyłem grać i zobaczyłem Lunę która przybiegła za melodyjką skrzypiec wtedy uśmiechnąłem się do niej i powiedziałem…
-Witaj …księżniczko Luno…. dawno się nie widzieliśmy-Przywitałem się
(Luna ?...sorry że tak długo lecz nie miała łam czasu lecz już mama xd )
Luna CD Cation
Ucieszyło mnie gdy tatuś powiedział że krwawy księżyc naprawdę istnieje ponieważ ,wtedy wierzyłam dalej że znowu zobaczę mego przyjaciela .
-Dobrze… że istnieje -uśmiechnęłam się –Nie mogę się doczekać gdy go zobaczę- zarumieniłam się
-Dlaczego?-zapytał
-HIHI…. to moja słodka tajemnica tatusiu …-chichotałam
-Nie powiesz tacie –powiedział
-Nie….- odpowiedziałam- Chodźmy do domu ..robi się chłodno ,a nie chcemy się przeziębić-pobiegłam do domu
(?)
Od Lucy cd Victor
-Dziękuje Gray.. szepnęłam
-Za co? mruknął,lekko się uśmiechając
-Za wsparcie,że jesteś tu ze mną,że mnie nie zostawiłeś,za wszystkie przygody,za ratunki.. zaczęłam
-Po to są prawdziwi przyjaciele.Ale nie zapominaj też o Natsu.Mam nadzieję że tu wróci..
-Nie wiem czy umiała bym mu wybaczyć.. spojrzałam w ziemię
-Na razie się niczym nie martw.Korzystaj z życia.. odparł
-Heh,dzięki z radę..nic innego i tak mi nie pozostało jak czekać..
-No więc moze chcesz się ze mną przejść?spytał
-A wiesz że nawet przyszła mi ochota na długi spacerek? uśmiechnęłam się słodko
[Victor?]
-Za co? mruknął,lekko się uśmiechając
-Za wsparcie,że jesteś tu ze mną,że mnie nie zostawiłeś,za wszystkie przygody,za ratunki.. zaczęłam
-Po to są prawdziwi przyjaciele.Ale nie zapominaj też o Natsu.Mam nadzieję że tu wróci..
-Nie wiem czy umiała bym mu wybaczyć.. spojrzałam w ziemię
-Na razie się niczym nie martw.Korzystaj z życia.. odparł
-Heh,dzięki z radę..nic innego i tak mi nie pozostało jak czekać..
-No więc moze chcesz się ze mną przejść?spytał
-A wiesz że nawet przyszła mi ochota na długi spacerek? uśmiechnęłam się słodko
[Victor?]
Od Erzy cd Cation
-Nie,wolę posiedzieć z tobą.. mruknęłam
-Dlaczego?
Zmarszczyłam brwi.
-Po upadku gildii Fairy Tail,nasze kontakty sie oziębiły..Nie mam o czym z nimi gadać..
-No ale to w końcu twoi przyjaciele!Powinniście właśnie teraz sobie pomagać.
Wstałam od stołu bez słowa i ruszyłam do swojego pokoju.Za mną oczywiście pobiegł chłopak.Położyłam się na łóżku,wzdychając ciężko.
-Ej,co się dzieje? spytał wchodząc i zamykając drzwi
-Nie ważne.. odparłam
-Może będę mógł ci jakoś pomóc?
-To nieodwracalne..
Cation spojrzał na ławę na którym leżało pewne zdjecie.Przyglądnął mu się uważnie.
-Dlaczego?
Zmarszczyłam brwi.
-Po upadku gildii Fairy Tail,nasze kontakty sie oziębiły..Nie mam o czym z nimi gadać..
-No ale to w końcu twoi przyjaciele!Powinniście właśnie teraz sobie pomagać.
Wstałam od stołu bez słowa i ruszyłam do swojego pokoju.Za mną oczywiście pobiegł chłopak.Położyłam się na łóżku,wzdychając ciężko.
-Ej,co się dzieje? spytał wchodząc i zamykając drzwi
-Nie ważne.. odparłam
-Może będę mógł ci jakoś pomóc?
-To nieodwracalne..
Cation spojrzał na ławę na którym leżało pewne zdjecie.Przyglądnął mu się uważnie.
-Kim jest ten niebiesko-włosy mężczyzna? szepnął
-Przyjacielem..
-Tylko? uniósł brew
-Eh,właściwie to moim ukochanym,dla którego zrobiła bym wszystko...
-No ale co to ma do ..
-Gildia,z nią zawsze kojarzył mi sie Jellal.Na każdej,większej misji go spotykałam.Teraz już za życia go nie zobaczę.. wstałam i wyszłam z pokoju,zostawiając chłopaka samego.Ruszyłam przejść sie do lasu.Rozmyślając,szłam tak bez jakiegokolwiek większego celu.
-Erza.. dogonił mnie .Spojrzałam na niego.
-Przepraszam że ci przypomniałem..nie chciałem,nie wiedziałem..
-Nie gniewam się.W końcu muszę żyć dalej,czas się nie cofnie.Umarł,dobrze wiedział że tak musi być,że nie uciekł by daleko swoim wrogom.To nie moja wina.. założyłam ręce
[Cation?]
sobota, 30 maja 2015
od Cationa cd Erza
też Uśmiechnąłem się, ale naglę spytała
-skąd znasz tych dwóch NPC?
-hem...
-no wiesz, Xian Mei i ta mała-powiedziała ciekawsko
-em no więc...Clementine poznałem jak szwendała się po lesie, a Xian Mei uciekła z wyspy... i tak zaprowadziłem ich do Oriona, żeby zapewnić im azyl, aby one mogły zapomnieć o tych chwilach
-aha-mruknęła cicho Erza
-no, to Luna już ma się z kim bawić-powiedziałem wesoło
Erza jeszcze raz strzeliła uśmiech...
Dotarliśmy do zamku przed podwieczorkiem, i dobrze, bo miałem ochotę na słodko
stół, jadalni był pełny różnymi słodkościami, Orion siedział na końcu sali i zajadając kawałek szarlotki przyglądał się wszystkim ze szczęściem, Lucy i Victor mamrotali coś pod nosem,a Silver, Flare i Mira siedzieli w małej grupce, kiedy Mira zauważyła Erzę, zachęciła aby usiadła obok nich, jednak Erza usiadła ze mną..
-nie idziesz do przyjaciół?-spytałem
<?>
-skąd znasz tych dwóch NPC?
-hem...
-no wiesz, Xian Mei i ta mała-powiedziała ciekawsko
-em no więc...Clementine poznałem jak szwendała się po lesie, a Xian Mei uciekła z wyspy... i tak zaprowadziłem ich do Oriona, żeby zapewnić im azyl, aby one mogły zapomnieć o tych chwilach
-aha-mruknęła cicho Erza
-no, to Luna już ma się z kim bawić-powiedziałem wesoło
Erza jeszcze raz strzeliła uśmiech...
Dotarliśmy do zamku przed podwieczorkiem, i dobrze, bo miałem ochotę na słodko
stół, jadalni był pełny różnymi słodkościami, Orion siedział na końcu sali i zajadając kawałek szarlotki przyglądał się wszystkim ze szczęściem, Lucy i Victor mamrotali coś pod nosem,a Silver, Flare i Mira siedzieli w małej grupce, kiedy Mira zauważyła Erzę, zachęciła aby usiadła obok nich, jednak Erza usiadła ze mną..
-nie idziesz do przyjaciół?-spytałem
<?>
od Cationa cd Luna
-czy istnieje czerwony księżyc-powtórzyłem-hmmm myślę że tak
-no bo znalazłam taką karteczkę w gazetce, wycięłam ją i chciałam ci się spytać,aby się upewnić...
czy istnieje czerwony księżyc
Luna sięga do kieszeni i pokazuje mi karteczkę
-cóż, jak napisali tak w gazecie, to czyli tak jest-odrzekłem
<?>
-no bo znalazłam taką karteczkę w gazetce, wycięłam ją i chciałam ci się spytać,aby się upewnić...
czy istnieje czerwony księżyc
Luna sięga do kieszeni i pokazuje mi karteczkę
-cóż, jak napisali tak w gazecie, to czyli tak jest-odrzekłem
<?>
Luna CD Erza
Podeszliśmy do Cationa czyli mojego taty i przeprosiłam bardzo cichutko go ponieważ troszeczkę się bałam że nakrzyczy na mnie .Na szczecie obok mnie była księżniczką Erze która nie pozwoliła Tacie na mnie na krzyczeć ,wiec byłam spokojna .Tatuś troszeczkę zły wybaczył mi mój wcześniejszy incydent i pogłaskał mnie po główce ,wtedy ucieszyło mnie to tak bardzo że przytuliłam tatusia bardzo mocno .Po chwili gdy było już wszystko w porządku księżniczką Erze zaproponowała pójście na lody ,wtedy gdy to usłyszałam poskoczyłam do góry i odpowiedziałam .
-Tak...tak..tak...
(Erza?)
piątek, 29 maja 2015
Od Erzy cd Cation
-Kolejna misja zaliczona! Swoją drogą,nie wiedziałam że w NPC jest tyle moich byłych znajomych.. odparłam zadowolona
-O kim dokładnie mówisz??
-Silverze,Mirze,Flare,Mavis,Gildartsie i Mystoganie.. westchnęłam
-Ja z kolei znam Clementine oraz Xian Mei .. uśmiechnął się
-Wszystkie wtyki załatwione! zaśmiałam się
Szliśmy uśmiechnięci,majac dobry humor..
-Ej a co z Luną? spytałam po chwili
-Właśnie,Luna! złapał się za głowę
-Spokojnie,na pewno z twoim bratem jest bezpieczna,prawda?
-No raczej tak..ale mogła spryciula coś wymyślić i się wymknąć.. mruknął zmartwiony
-Wątpię.Obiecała poprawę..ja w nią wierzę.. mruknęłam
-A co ty się tak właśnie bardzo przejmuejsz moja córką?
-Eh,po prostu przypomina mi bardzo mnie samą gdy byłam młodsza.. uśmiechnęłam się pod nosem
[Cation?]
-O kim dokładnie mówisz??
-Silverze,Mirze,Flare,Mavis,Gildartsie i Mystoganie.. westchnęłam
-Ja z kolei znam Clementine oraz Xian Mei .. uśmiechnął się
-Wszystkie wtyki załatwione! zaśmiałam się
Szliśmy uśmiechnięci,majac dobry humor..
-Ej a co z Luną? spytałam po chwili
-Właśnie,Luna! złapał się za głowę
-Spokojnie,na pewno z twoim bratem jest bezpieczna,prawda?
-No raczej tak..ale mogła spryciula coś wymyślić i się wymknąć.. mruknął zmartwiony
-Wątpię.Obiecała poprawę..ja w nią wierzę.. mruknęłam
-A co ty się tak właśnie bardzo przejmuejsz moja córką?
-Eh,po prostu przypomina mi bardzo mnie samą gdy byłam młodsza.. uśmiechnęłam się pod nosem
[Cation?]
Od Victor'a cd Lucy
-Lucy,nie na jednym człowieku świat sie kończy.Straciłaś już dużo bliskich ci osób ale ja też.W przeciwieństwie do ciebie,idę przez życie z podniesioną głową.. przytuliłem ja do siebie
-Ale Natsu..z nim miałam tyle przygód..
-Nigdy nie wiesz co się może jeszcze zdarzyć..Najważniejsza jest nadzieja.. szepnąłem jej do ucha
-A może to ja jestem do kitu?jestem nikim,nic nie warta.. jęczała
-Lucy! warknąłem ujmując w swoje dłonie jej zapłakaną twarz
-Czemu masz o sobie taką niską samoocenę?Tylko ty tak uważasz.Dla mnie jesteś ważna.Jesteś moją przyjaciółką i nie pozwolę ci się poniżać przed samą sobą.. patrzyłem w jej kasztanowe oczy
<Lucy?>
-Ale Natsu..z nim miałam tyle przygód..
-Nigdy nie wiesz co się może jeszcze zdarzyć..Najważniejsza jest nadzieja.. szepnąłem jej do ucha
-A może to ja jestem do kitu?jestem nikim,nic nie warta.. jęczała
-Lucy! warknąłem ujmując w swoje dłonie jej zapłakaną twarz
-Czemu masz o sobie taką niską samoocenę?Tylko ty tak uważasz.Dla mnie jesteś ważna.Jesteś moją przyjaciółką i nie pozwolę ci się poniżać przed samą sobą.. patrzyłem w jej kasztanowe oczy
<Lucy?>
czwartek, 28 maja 2015
Od Lucy cd Victor
-Nie kłóćcie się.. syknęłam
-A czy ja się kłócę? zaśmiał się Victor
-Vasco,dziękuje ci za ratunek,na prawdę jestem ci bardzo wdzięczna.Gdyby nie ty,mogła bym być już martwa.Bicz mi się zgubił a klucze zostawiłam w domu.. westchnęłam
On spojrzał tylko na mnie swoim lodowatym spojrzeniem,po czym ruszył ścieżką dalej w milczeniu,zostawiając nas samych.
-Stęskniłaś się za mną? uśmiechnął się Gray,próbując naprawić atmosferę
-Tak jak i za wszystkimi z gildii..
-Jest tu ktoś jeszcze z naszej byłej gildii czy tylko my?spytał z nadzieją
-Erza.. mruknęłam
-Zawsze lepsza ona niż Juvia.Ta chodziła by za mną cały dzień nie dając spokoju. zaśmiał się
-A Natsu?Nie wiesz co z nim? spojrzałam w jego szare oczy
-Nie mam zielonego pojęcia.Gdy tylko usłyszał że na południu widziano smoki,wyruszył na wyprawę i słuch o nim zaginął. odparł
-Ładny mi z niego przyjaciel.. szepnęłam ze łzami w oczach
-Ale jeszcze masz przecież mnie i Scarlet.. uśmiechnął sie promieniście
-Ale to on był najbliższy mojemu sercu.. po moim policzku zjechała błękitna łza
[Victor?]
-A czy ja się kłócę? zaśmiał się Victor
-Vasco,dziękuje ci za ratunek,na prawdę jestem ci bardzo wdzięczna.Gdyby nie ty,mogła bym być już martwa.Bicz mi się zgubił a klucze zostawiłam w domu.. westchnęłam
On spojrzał tylko na mnie swoim lodowatym spojrzeniem,po czym ruszył ścieżką dalej w milczeniu,zostawiając nas samych.
-Stęskniłaś się za mną? uśmiechnął się Gray,próbując naprawić atmosferę
-Tak jak i za wszystkimi z gildii..
-Jest tu ktoś jeszcze z naszej byłej gildii czy tylko my?spytał z nadzieją
-Erza.. mruknęłam
-Zawsze lepsza ona niż Juvia.Ta chodziła by za mną cały dzień nie dając spokoju. zaśmiał się
-A Natsu?Nie wiesz co z nim? spojrzałam w jego szare oczy
-Nie mam zielonego pojęcia.Gdy tylko usłyszał że na południu widziano smoki,wyruszył na wyprawę i słuch o nim zaginął. odparł
-Ładny mi z niego przyjaciel.. szepnęłam ze łzami w oczach
-Ale jeszcze masz przecież mnie i Scarlet.. uśmiechnął sie promieniście
-Ale to on był najbliższy mojemu sercu.. po moim policzku zjechała błękitna łza
[Victor?]
środa, 27 maja 2015
od Cationa cd Erza
-och, siedem lat snu... przecież przez siedem lat to by mi tyłek do łóżka by mi przyległ-zaśmiałem się
-heh...-uśmiechnęła się
-a to moje "kocham cię" to nie miało znaczyć, że ten... tylko to zastąpiło słowo "dziękuję ci"...
Erza spojrzała na mnie z ukosa
-ooo jak romantycznie...
-ok, trzymajcie się dzieci, czas do mamy-zacząłem biegnąć sprintem a dzieci przyległy do mnie i trzymały się mnie mocno, przybierając ludzką formę oddałem dzieci i zyskałem wór koron, dla mnie i dla Erzy...
naglę za murku zniszczonego budynku wyłoniła się Clementine i zaczęła się bawić z dziećmi
no...Clementine ma się z kim bawić, dzieci uratowane a ja i Erza mamy forsę
<Erza?>
-heh...-uśmiechnęła się
-a to moje "kocham cię" to nie miało znaczyć, że ten... tylko to zastąpiło słowo "dziękuję ci"...
Erza spojrzała na mnie z ukosa
-ooo jak romantycznie...
-ok, trzymajcie się dzieci, czas do mamy-zacząłem biegnąć sprintem a dzieci przyległy do mnie i trzymały się mnie mocno, przybierając ludzką formę oddałem dzieci i zyskałem wór koron, dla mnie i dla Erzy...
naglę za murku zniszczonego budynku wyłoniła się Clementine i zaczęła się bawić z dziećmi
no...Clementine ma się z kim bawić, dzieci uratowane a ja i Erza mamy forsę
<Erza?>
Od Erzy cd Cation
-Chyba jeszcze za wcześnie na takie wyznania..dobrze cię nie znam,owszem kilka pocałunków sprzedać ci mogę..ale aby liczyć na więcej musisz się postarać.. uśmiechnęłam się
-Ale wymagania.. przewrócił oczami,rozbawiony
Nagle jeden z szwendaczy,już miał zajść nas od tyłu ale my uprzedziliśmy go,obracając się równocześnie i wbijając mu w ciało miecze.A potem każde z nas poszło na bok i tak wszystkie wykorzeniliśmy z tej jaskini.Cation posprzątał trupy a ja poszłam po dzieci.NPC jakby rozpłynęli się w powietrzu,po prostu znikli.Wyszliśmy z tego okropnie cuchnącego miejsca.Cation wziął dzieci na swój wilczy grzbiet a te wtuliły się w jego sierść.Jego oczy świeciły jak latarnie w tą ciemną noc,oświetlając nam drogę.Szłam powoli,obok wilkołaka.
-W ogóle ile ty masz lat? mruknęłam ciekawa
-27 a co?
-Nie wyglądasz w cale tak staro.. zachichotałam
-No a ty?
-19..
-Wow..
-Ale szczerze to 26 powinnam mieć.Spało się 7 lat.
-Śpiąca królewna sie znalazła..
-Ta,tylko że nie obudził mnie książę,nie spałam w wierzy,nie ukuło mnie wrzeciono,to nie efekt złej wróżki chrzestnej itd.
-A wiec jak to było? zerknął na mnie
-Na pewną wyspę należącą do mojej byłej gildii napadł smok śmierci.Jedynym ratunkiem przed nim był właśnie 7 letni sen.Założycielka tej gildii nas uratowała.Gdyby nie ona,nie stała bym teraz obok ciebie.. spojrzałam na niego tak iż nasze spojrzenia się ze sobą zetknęły
[Cation?]
-Ale wymagania.. przewrócił oczami,rozbawiony
Nagle jeden z szwendaczy,już miał zajść nas od tyłu ale my uprzedziliśmy go,obracając się równocześnie i wbijając mu w ciało miecze.A potem każde z nas poszło na bok i tak wszystkie wykorzeniliśmy z tej jaskini.Cation posprzątał trupy a ja poszłam po dzieci.NPC jakby rozpłynęli się w powietrzu,po prostu znikli.Wyszliśmy z tego okropnie cuchnącego miejsca.Cation wziął dzieci na swój wilczy grzbiet a te wtuliły się w jego sierść.Jego oczy świeciły jak latarnie w tą ciemną noc,oświetlając nam drogę.Szłam powoli,obok wilkołaka.
-W ogóle ile ty masz lat? mruknęłam ciekawa
-27 a co?
-Nie wyglądasz w cale tak staro.. zachichotałam
-No a ty?
-19..
-Wow..
-Ale szczerze to 26 powinnam mieć.Spało się 7 lat.
-Śpiąca królewna sie znalazła..
-Ta,tylko że nie obudził mnie książę,nie spałam w wierzy,nie ukuło mnie wrzeciono,to nie efekt złej wróżki chrzestnej itd.
-A wiec jak to było? zerknął na mnie
-Na pewną wyspę należącą do mojej byłej gildii napadł smok śmierci.Jedynym ratunkiem przed nim był właśnie 7 letni sen.Założycielka tej gildii nas uratowała.Gdyby nie ona,nie stała bym teraz obok ciebie.. spojrzałam na niego tak iż nasze spojrzenia się ze sobą zetknęły
[Cation?]
od Cationa cd Erza
-no to zajmij się orkami, ja pójdę za szwendaczami...
Po woli poszedłem za szwendaczami cicho jak w skradający się fenek
jednak najlepszy kamuflarzem były drzewa, przemieszczałem się z drzewa na drzewo...
później ujrzałem wielką jaskinię do której wchodziły szwendacze, zeskoczywszy z drzewa i nawet
nie używajac miecza, rozprawiłem się z nimi gołymi rękami.... jak to u wilkołaka...
później miałem nadzieję że spotkam tam pozostałe 20 szwendaczy w tym dziesięciu leżących na zewnątrz.
...........
jaskinia była mroźna i mroczna i wyjątkowo straszna, zapalając pochodnie ujrzałem całość jaskini, wyglądała ona tak
Na środku jaskini były jakieś nagrobki a w ziemi wyryta ziemia i pusty sarkofag
...aha, więc oni zostali ożywieni, nie przez epidemię... ale kto był takim debilem i ożywił trupy
naglę wyskoczyła mała dziewczynka, a raczej Clementine, spytałem
-co ty tu robisz?-spytałem zdziwiony
-chciałam odnaleźć mojego kolegę....
-czyś, ty na głowę upadła, sama nie dasz rady 20-ma szwendaczom- odrzekłem lekko zdziwiony
-nie jestem tu sama, jest ze mną Silver, Xian Mei i Mirajane...
-a jednak nie ja jeden zainteresowałem się tym Questem...-odrzekłem cicho
Naglę jeden szwendaczy wyskoczył za stalagnata, Clementine aby zatrzymać go od siebie, zaczęła nim odpychywać toporem
-szybko, zrób coś!-krzyknęła Clementine
Zanim coś zrobiłem nastąpiła eksplozja, okazało się że Mirajane wysadziła go
-no, mamy nowego kompana-mruknęła Mira
-czemu zabieracie dziecko na misję!-oburzyłem się
-sama chciała aby jej kolega był uwolniony, ja jej tylko pomagam-odrzekła Mira
-dobra, nie ważne, ja i Erza pomożemy wam, potrzebujemy tylko korony...
-korony sobie zatrzymaj, pomóc też możesz-mruknęła Mira-a gdzie Erza?
-walczy z grupą Orków, dobra za niedługo do nas dotrze, chodźmy...
Idąc do drugiej części jaskini, zauważyłem dwie maczety wbite w ziemię, a pod ścianą stała Xian Mei
stojącą koło zwłok dziewięciu szwendaczy aha czyli jeszcze tylko jedenaście-mruknąłem
po półgodzinie dotarliśmy do głównej części jaskini, gdzie na środku była klatka z kości a w niej te rzekome pasierby porwane przez szwendacze...
-zostawcie trochę dla mnie...-powiedziałem przyjmując postać wilkołaka i wskradając się po ciemnych zakamarkach jaskini wpadłem na Silvera
-do cholery, Silver
-cicho, bo zauważą nas...
Ominąłem go i czekałem tylko na jakikolwiek znak ze strony Miry, Xian lub Clementine
kiedy usłyszałem głos Miry"na nich" od razu rzuciłem się na kilku, Mira i Xian zajęli się resztą
swoimi łapami rozrywałem łby szwendaczom, brałem w pysk i szarpałem później rzucałem gdzie popadnie, naglę jeden zaszedł mnie od tyłu i zwalił na ziemię, padł na mnie i starał się mnie ugryźć, Xian i Mira zajęte, Silver zajął się swoją grupką a Clementine sama była zagrożona ze strony szwendacza więc byłem skazany na własne siły, jednak szwendacz okazał się silniejszy i o mały włos mnie nie ugryzł gdyby nie Erza, przebiwszy mu łeb mieczem odrzuciła go ode mnie
-Erza, kocham cię!-powiedziałem jej z wdzięcznością
-nie no, nie przesadzaj-zachichotała i pomogła mi wstać
<?>
Po woli poszedłem za szwendaczami cicho jak w skradający się fenek
jednak najlepszy kamuflarzem były drzewa, przemieszczałem się z drzewa na drzewo...
później ujrzałem wielką jaskinię do której wchodziły szwendacze, zeskoczywszy z drzewa i nawet
nie używajac miecza, rozprawiłem się z nimi gołymi rękami.... jak to u wilkołaka...
później miałem nadzieję że spotkam tam pozostałe 20 szwendaczy w tym dziesięciu leżących na zewnątrz.
...........
jaskinia była mroźna i mroczna i wyjątkowo straszna, zapalając pochodnie ujrzałem całość jaskini, wyglądała ona tak
Na środku jaskini były jakieś nagrobki a w ziemi wyryta ziemia i pusty sarkofag
...aha, więc oni zostali ożywieni, nie przez epidemię... ale kto był takim debilem i ożywił trupy
naglę wyskoczyła mała dziewczynka, a raczej Clementine, spytałem
-co ty tu robisz?-spytałem zdziwiony
-chciałam odnaleźć mojego kolegę....
-czyś, ty na głowę upadła, sama nie dasz rady 20-ma szwendaczom- odrzekłem lekko zdziwiony
-nie jestem tu sama, jest ze mną Silver, Xian Mei i Mirajane...
-a jednak nie ja jeden zainteresowałem się tym Questem...-odrzekłem cicho
Naglę jeden szwendaczy wyskoczył za stalagnata, Clementine aby zatrzymać go od siebie, zaczęła nim odpychywać toporem
-szybko, zrób coś!-krzyknęła Clementine
Zanim coś zrobiłem nastąpiła eksplozja, okazało się że Mirajane wysadziła go
-no, mamy nowego kompana-mruknęła Mira
-czemu zabieracie dziecko na misję!-oburzyłem się
-sama chciała aby jej kolega był uwolniony, ja jej tylko pomagam-odrzekła Mira
-dobra, nie ważne, ja i Erza pomożemy wam, potrzebujemy tylko korony...
-korony sobie zatrzymaj, pomóc też możesz-mruknęła Mira-a gdzie Erza?
-walczy z grupą Orków, dobra za niedługo do nas dotrze, chodźmy...
Idąc do drugiej części jaskini, zauważyłem dwie maczety wbite w ziemię, a pod ścianą stała Xian Mei
stojącą koło zwłok dziewięciu szwendaczy aha czyli jeszcze tylko jedenaście-mruknąłem
po półgodzinie dotarliśmy do głównej części jaskini, gdzie na środku była klatka z kości a w niej te rzekome pasierby porwane przez szwendacze...
-zostawcie trochę dla mnie...-powiedziałem przyjmując postać wilkołaka i wskradając się po ciemnych zakamarkach jaskini wpadłem na Silvera
-do cholery, Silver
-cicho, bo zauważą nas...
Ominąłem go i czekałem tylko na jakikolwiek znak ze strony Miry, Xian lub Clementine
kiedy usłyszałem głos Miry"na nich" od razu rzuciłem się na kilku, Mira i Xian zajęli się resztą
swoimi łapami rozrywałem łby szwendaczom, brałem w pysk i szarpałem później rzucałem gdzie popadnie, naglę jeden zaszedł mnie od tyłu i zwalił na ziemię, padł na mnie i starał się mnie ugryźć, Xian i Mira zajęte, Silver zajął się swoją grupką a Clementine sama była zagrożona ze strony szwendacza więc byłem skazany na własne siły, jednak szwendacz okazał się silniejszy i o mały włos mnie nie ugryzł gdyby nie Erza, przebiwszy mu łeb mieczem odrzuciła go ode mnie
-Erza, kocham cię!-powiedziałem jej z wdzięcznością
-nie no, nie przesadzaj-zachichotała i pomogła mi wstać
<?>
Od Victor'a cd Lucy/Vasco
-No,spory kawał czasu.. westchnąłem
-Nie zmieniłeś się w ogóle! uśmiechnęła się
-A ty wręcz przeciwnie,wypiękniałaś.. uśmiechnąłem się szeroko
-Ale mi to komplement..nic lepszego nie wymyślisz? przewrócił oczami Vasco
-Kuzynku,czy ktoś ci sie kazał wtrącać w naszą rozmowę? syknąłem
-Wybacz,ale to ty wtrąciłeś się w moją i jej!Byłem pierwszy,ja ją uratowałem przed potworem! warknął
-Na pewno woli spędzać czas w moim towarzystwie.Ty nie umiesz się odnosić z szacunkiem i kulturą do kobiety.A my znamy się dość długo,prawda Lucy? spojrzałem w jej piwne oczy
<Lucy?>
-Nie zmieniłeś się w ogóle! uśmiechnęła się
-A ty wręcz przeciwnie,wypiękniałaś.. uśmiechnąłem się szeroko
-Ale mi to komplement..nic lepszego nie wymyślisz? przewrócił oczami Vasco
-Kuzynku,czy ktoś ci sie kazał wtrącać w naszą rozmowę? syknąłem
-Wybacz,ale to ty wtrąciłeś się w moją i jej!Byłem pierwszy,ja ją uratowałem przed potworem! warknął
-Na pewno woli spędzać czas w moim towarzystwie.Ty nie umiesz się odnosić z szacunkiem i kulturą do kobiety.A my znamy się dość długo,prawda Lucy? spojrzałem w jej piwne oczy
<Lucy?>
wtorek, 26 maja 2015
Od Erzy cd Cation
-Tak.. schowałam zakrwawiony miecz i ruszyliśmy dalej
-Hm..a tak w sumie to dlaczego za quest V jest więcej forsy niż za strzygę?Przecież strzyga była silniejsza i groźniejsza.. rzekłam po chwili zastanowienia
-No ale to zadanie jest złożone z dwóch.Najpierw zabić aż 30 szwendaczy a potem jeszcze dzieci zaprowadzić do pewnej kobity..
-Okej.. poprawiłam grzywkę która leciała mi do oka
Ruszyliśmy dalej,robiło się coraz ciemniej.Las się zagęszczał.Potwory budziły się do życia..
-Uważaj! wrzasnęłam,przewalajac Cationa na ziemię.Tuż nad jego głową,przeleciał topór.
-O mały włos.. sapnął
Dobyłam miecza i przeczesywałam wzrokiem okolicę wokół nas.Nagle przed nami wyskoczył wyższy od nas ork.
-Jeszcze tego paskudztwa nam było trzeba.. warknęłam
-O,patrz!Kilka szwędaczy tam jest.Może doprowadzą nas do dzieci? odparł Cation
-Znowu musimy się rozdzielać.. burknęłam
-Może ty je śledź a ja powalczę?
-Chyba cię powaliło!Chcesz mi odebrać zabawę? ryknęłam,wbijając w orkowy brzuch,miecz
[Cationie?]
-Hm..a tak w sumie to dlaczego za quest V jest więcej forsy niż za strzygę?Przecież strzyga była silniejsza i groźniejsza.. rzekłam po chwili zastanowienia
-No ale to zadanie jest złożone z dwóch.Najpierw zabić aż 30 szwendaczy a potem jeszcze dzieci zaprowadzić do pewnej kobity..
-Okej.. poprawiłam grzywkę która leciała mi do oka
Ruszyliśmy dalej,robiło się coraz ciemniej.Las się zagęszczał.Potwory budziły się do życia..
-Uważaj! wrzasnęłam,przewalajac Cationa na ziemię.Tuż nad jego głową,przeleciał topór.
-O mały włos.. sapnął
Dobyłam miecza i przeczesywałam wzrokiem okolicę wokół nas.Nagle przed nami wyskoczył wyższy od nas ork.
-Jeszcze tego paskudztwa nam było trzeba.. warknęłam
-O,patrz!Kilka szwędaczy tam jest.Może doprowadzą nas do dzieci? odparł Cation
-Znowu musimy się rozdzielać.. burknęłam
-Może ty je śledź a ja powalczę?
-Chyba cię powaliło!Chcesz mi odebrać zabawę? ryknęłam,wbijając w orkowy brzuch,miecz
[Cationie?]
Od Lucy cd Victor
-Nieznajomy ma mi rozkazywać? prychnęłam, marszcząc brwi
-To tylko dobra rada na przyszłość..wyszczerzył kły
-To może od razu zostaniesz moim kuratorem,co?
-Z chęcią..łaził bym za tobą wszędzie,nawet do łazienki.. uśmiechnął się łobuzersko a ja warknęłam pod nosem.Nagle zza krzaków,usłyszeliśmy męski głos..czy to był on?Nie on tutaj?A niby skąd?
-Witaj kuzynku,o co robisz tyle hałasu z rana? zaśmiał się i spojrzał na mnie,mocno zdziwiony.
-To tylko dobra rada na przyszłość..wyszczerzył kły
-To może od razu zostaniesz moim kuratorem,co?
-Z chęcią..łaził bym za tobą wszędzie,nawet do łazienki.. uśmiechnął się łobuzersko a ja warknęłam pod nosem.Nagle zza krzaków,usłyszeliśmy męski głos..czy to był on?Nie on tutaj?A niby skąd?
-Witaj kuzynku,o co robisz tyle hałasu z rana? zaśmiał się i spojrzał na mnie,mocno zdziwiony.
-Lucyna? wymamrotał
-Gray? mruknęłam równie zdziwiona
-Heh,co z dziwny zbieg okoliczności.. podrapał się po głowie
-Nie widzieliśmy się kilka miesięcy,po odejściu z gildii.. odparłam,opierając się plecami o drzewo
[Victor?]
poniedziałek, 25 maja 2015
od Cationa cd Erza
Idąc do Oriona o zgodę Erza szybko to załatwiła i zdobyła zgodę, i wychodziwszy z zamku zainteresował mnie Quest nr V ... ciekawe i dorobkowe...
-Erza, teraz to mamy powód aby porozwalać szwędaczom łby
-a co?
Wskazałem moim pazurem na kartkę z Questem nr V
-porwane dzieci? hmmm... to może być ciekawe-odrzekła Erza
-no to idziemy?
-mmm... pytanie, jasne że idziemy-odrzekła Erza i wyciągnawszy miecz usłyszałem brzęk miecza którego od zawszę lubię...
-no to jazda!
Pobiegliśmy w daleki las i natykając się na szwendaczy bez problemu powalałem ich swoim ciężarem
-widzisz, nie są takie groźne-mruknąłem
-dla ciebie, człowieku jesteś dojrzałym i dorosłym facetem i do tego wilkołakiem więc nie dziw się-odparła Erza
-no co? dumny jestem ze swojego pochodzenia...
Aż trafiliśmy do... jaskini?... no nic.... dobre i to...
może to jest ta kryjówka tych 30 szwendaczy, ale jednak nie, ale na nasze nieszczęście natrafiliśmy na
chmarę Harpii które frówały w koło i głośno się darły
-po woli wycofujemy-odparłem ale Erza zrobiła po swojemu i ruszyła na harpie-ech kobiety, zawszę się do czegoś biorą a potem pretensje-szepnąłem i zrobiłem facepalm
-ej coś taki kwaśny?
-jak mówię, wycofujemy się to rób to...
-byle chłop nie będzie mi rozkazywać-odrzekła i dała grzywę do tyłu
-grrr.... to co idziemy czy nie?
<?>
-Erza, teraz to mamy powód aby porozwalać szwędaczom łby
-a co?
Wskazałem moim pazurem na kartkę z Questem nr V
-porwane dzieci? hmmm... to może być ciekawe-odrzekła Erza
-no to idziemy?
-mmm... pytanie, jasne że idziemy-odrzekła Erza i wyciągnawszy miecz usłyszałem brzęk miecza którego od zawszę lubię...
-no to jazda!
Pobiegliśmy w daleki las i natykając się na szwendaczy bez problemu powalałem ich swoim ciężarem
-widzisz, nie są takie groźne-mruknąłem
-dla ciebie, człowieku jesteś dojrzałym i dorosłym facetem i do tego wilkołakiem więc nie dziw się-odparła Erza
-no co? dumny jestem ze swojego pochodzenia...
Aż trafiliśmy do... jaskini?... no nic.... dobre i to...
może to jest ta kryjówka tych 30 szwendaczy, ale jednak nie, ale na nasze nieszczęście natrafiliśmy na
chmarę Harpii które frówały w koło i głośno się darły
-po woli wycofujemy-odparłem ale Erza zrobiła po swojemu i ruszyła na harpie-ech kobiety, zawszę się do czegoś biorą a potem pretensje-szepnąłem i zrobiłem facepalm
-ej coś taki kwaśny?
-jak mówię, wycofujemy się to rób to...
-byle chłop nie będzie mi rozkazywać-odrzekła i dała grzywę do tyłu
-grrr.... to co idziemy czy nie?
<?>
Od Erzy cd Cation
-Trzeba ich wykończyć.. warknęłam,już wstając od stołu dobywając miecza
-Spokojnie,Erzo..nie ma takiego pośpiechu.. uśmiechnął się
-Jak to nie ma?A jak komuś z zakonu się przez nich coś stanie?To nie byle jacy przeciwnicy.Nie wszyscy z naszych umieją sobie z nimi poradzić..to nasz obowiązek.. mruknęłam
-Orion nie wyraził zgody.. westchnął
-To do niego idę i o nią poproszę.. burknęłam
-Aleś się napaliła na tą walkę.. zaśmiał się
-Dziwne że ty nie.. rzuciłam sarkastycznie
-Jakoś nie chce mi się walczyć non stop z tymi samymi wrogami,no i przy okazji z nieumarłymi..
-Nieumarłymi? spojrzałam na niego zdziwiona
-Znaczy umarłymi..no..pomyliło mi się.. zaśmiał się nerwowo
Usiadłam na stole,przed nim,wymachując mieczem mu tuż przed nosem.
-Czyżbyś mówił o szwendaczach albo zombi?
-Fuck,skąd ty to wszystko wiesz?Umiesz czytać w myślach czy co? ryknął
-Oj Cation,Cation. Mnie się oszukać nie da.. uśmiechnęłam się pod nosem
[Cation?]
-Spokojnie,Erzo..nie ma takiego pośpiechu.. uśmiechnął się
-Jak to nie ma?A jak komuś z zakonu się przez nich coś stanie?To nie byle jacy przeciwnicy.Nie wszyscy z naszych umieją sobie z nimi poradzić..to nasz obowiązek.. mruknęłam
-Orion nie wyraził zgody.. westchnął
-To do niego idę i o nią poproszę.. burknęłam
-Aleś się napaliła na tą walkę.. zaśmiał się
-Dziwne że ty nie.. rzuciłam sarkastycznie
-Jakoś nie chce mi się walczyć non stop z tymi samymi wrogami,no i przy okazji z nieumarłymi..
-Nieumarłymi? spojrzałam na niego zdziwiona
-Znaczy umarłymi..no..pomyliło mi się.. zaśmiał się nerwowo
Usiadłam na stole,przed nim,wymachując mieczem mu tuż przed nosem.
-Czyżbyś mówił o szwendaczach albo zombi?
-Fuck,skąd ty to wszystko wiesz?Umiesz czytać w myślach czy co? ryknął
-Oj Cation,Cation. Mnie się oszukać nie da.. uśmiechnęłam się pod nosem
[Cation?]
Od Erzy cd Luna
-Cation.. spojrzałam na chłopaka
-Przyszliście mi coś powiedzieć? zerknął na nas
-No bo ja..przepraszam.. Luna pisnęła pod nosem
-Wiesz że twoje zachowanie było naganne? syknął zły
Warknęłam pod nosem na chłopaka.
-Żeby mi to było ostatni raz.. kucnął i przytulił małą,gładząc ją po długich,białych włosach
Uśmiechnęłam się pod nosem,patrząc na nich.Słodki widok..
-Dostanę karę? spojrzała smutno w ziemię
-Nie.. westchnął Cation
-Hm..a może pójdziemy na lody? zaproponowałam im,by rozluźnić atmosferę
[Luna?]
-Przyszliście mi coś powiedzieć? zerknął na nas
-No bo ja..przepraszam.. Luna pisnęła pod nosem
-Wiesz że twoje zachowanie było naganne? syknął zły
Warknęłam pod nosem na chłopaka.
-Żeby mi to było ostatni raz.. kucnął i przytulił małą,gładząc ją po długich,białych włosach
Uśmiechnęłam się pod nosem,patrząc na nich.Słodki widok..
-Dostanę karę? spojrzała smutno w ziemię
-Nie.. westchnął Cation
-Hm..a może pójdziemy na lody? zaproponowałam im,by rozluźnić atmosferę
[Luna?]
Od Vasco cd Annabell
Wampirzyca zniknęła mi z pola widzenia.Czemu zawsze jestem taki oschły i obojętny w stosunku do innych?Odłożyłem gazetę na szafkę obok łóżka i zamknąłem oczy,rozmyślając.Po chwili usnąłem.Rano obudziłem się dość wcześnie.Zrobiłem sobie kawę,łyknąłem ją po czym ubrany w codzienne ciuchy,wyparowałem z pokoju.Przeszedłem schodami przez cały zakon aż na sam dół.Gdy wyszedłem,ruszyłem do miasta.Było pusto i głucho.Jeszcze na dodatek zaczął padać deszcz.Przeszedłem przez nie do mrocznego lasu.Tam zobaczyłem młodą blondynkę która właśnie trenowała.Zgaduje że była nowa bo nie wiedziała że znajduje się blisko jaskini cieniostwora.W końcu potwór zbudzony hałasem,wyparował ze swojego mieszkanka i ruszył prosto na nią.
Zareagowałem automatycznie,pojawiłem się przed nią,popychając ją na bok i zionąłem w niego ogniem aż go wykończyłem.
Spalony potwór,osunął się bez życia na ziemię.Dymiło się z niego.Odsunąłem się i spojrzałem na dziewczynę karcąco.
-Samemu nie wypada przychodzić w takie miejsca..warknąłem
<Lucy?>
niedziela, 24 maja 2015
Luna cd Cation
Cieszyłam się ,gdy tatuś zgodził się na mały spacer że szybko ubrałam bluzeczkę i ciągnęła tatę na ze włącz .Gdy już byliśmy na ze włącz usłyszałam cichą melodię którą kiedyś już słyszałam w swym życiu ,wiec wtedy wyruszam za nią z tatusiem .
https://www.youtube.com/results?search_query=melodia+skrzypiec+
Szłam za melodią którą słyszałam i dotarłam do najróżniejszych pięknych miejsc. Co nowe miejsce którym byłam słyszałam wyraźniej melodię i, gdy już słyszałam ją doskonale to zakatował mnie zakrwawiony potwór .Wystraszyłam się do tego stopnia że zaczęłam głośno krzyczeć .Na szczecie tatuś był koło mnie i uratował mnie pokonując potwora .
-Dziękuje ..tatusiu-powiedziałam nadal wystraszona
- to nic...To mój obowiązek żeby cię chronić -poczochrał mnie po włosach - chodź Luno, idziemy -powiedział
Nie mieliśmy już sił żeby dalej iść, wiec ruszyliśmy do domu .Gdy już byliśmy na miejscu zatrzymałam się i spojrzałam na błyszczący księżyc ,wtedy przypomniałam sobie słowa mego przyjaciela które brzmiały tak ...,,Zobaczymy się ponownie gdy ukaże się krwawy księżyc ''.Wtedy zastanawiałam się i zapytałam tatę...
-Tato czy istnieje krwawy księżyc ?-
(?)
Luna Cd Annabell
Wydawało mi się że Annabell nie chciała zemną rozmawiać ponieważ dziwnie mi odpowiedziała na pytania ,ale gdy ona mnie zapytała miałam maleńką nadziejże że chce...
-- A tobie jakie filmy lub książki się najbardziej podobają?
-mmm...mój ulubiony film to ,, The ring'-odpowiedziałam
-A książka ?-zapytała ponownie
-Czy to nieoczywiste że ',,Mój cień’’- uśmiechnęłam się
(?)
od Cationa cd Luna
Ubrałem Lunę w ciepłą buzeczkę, ponieważ było zimno na polu...
i wyszedłem z nią na mały spacerek. Luna ciągnęła mnie za rękę i prowadziła mnie w jakieś miejsce...
-tato, słyszysz?-spytała, lecz nic nie słyszałem
-niby co?-powiedziałem zdziwiony
-nie wiem... jakby jakiś dźwięk... czy tam śpiew?
Luna poprowadziła mnie jeszcze w jakieś miejsce, ale na nieszczęście Luny wpadła na szwendacza, Krzyknęła, Szwendacz chciał ugryźć Lunę, schowałem za siebie Lunę i swoją łapą wilkołaka złapałem go za gardło
-won od mojej córki!- i rzuciłem go o ziemię-chodź Luno, idziemy
<?>
i wyszedłem z nią na mały spacerek. Luna ciągnęła mnie za rękę i prowadziła mnie w jakieś miejsce...
-tato, słyszysz?-spytała, lecz nic nie słyszałem
-niby co?-powiedziałem zdziwiony
-nie wiem... jakby jakiś dźwięk... czy tam śpiew?
Luna poprowadziła mnie jeszcze w jakieś miejsce, ale na nieszczęście Luny wpadła na szwendacza, Krzyknęła, Szwendacz chciał ugryźć Lunę, schowałem za siebie Lunę i swoją łapą wilkołaka złapałem go za gardło
-won od mojej córki!- i rzuciłem go o ziemię-chodź Luno, idziemy
<?>
od Annabell cd Luna
Zaśmiałam się cicho pod nosem. Ciekawa dziewczynka, aż dziwne, że kategoria rozmó to horrory. Pokręciłam głową.
- Ja nie oglądam filmów.
Powiedziałam. Dziewczynka podniosła do góry jedną brew. Ja tak nie umiem.
- A książki?
Zapytała.
- Też nie. Czasem jakąś znajdę, ale nie ma takiej co by mnie wciągnęła.
- Ale powiedziałaś, że ta była jedyna która ci się spodobała.
Powiedziała trochę zakłopotana.
- I tak jest. Spodobała mi się, ale mnie nie wciągnęła.
Wytłumaczyłam jej.
- A tobie jakie filmy lub książki się najbardziej podobają?
Zapytałam.
<Luna?>
- Ja nie oglądam filmów.
Powiedziałam. Dziewczynka podniosła do góry jedną brew. Ja tak nie umiem.
- A książki?
Zapytała.
- Też nie. Czasem jakąś znajdę, ale nie ma takiej co by mnie wciągnęła.
- Ale powiedziałaś, że ta była jedyna która ci się spodobała.
Powiedziała trochę zakłopotana.
- I tak jest. Spodobała mi się, ale mnie nie wciągnęła.
Wytłumaczyłam jej.
- A tobie jakie filmy lub książki się najbardziej podobają?
Zapytałam.
<Luna?>
sobota, 23 maja 2015
Luna Cd Annabell
Annabell czytała mą ulubioną książkę w kategorii Horror około półgodziny ,a ja uważnie słuchałam ją. Gdy skoczyła czytać i zamknęła książkę powiedziała do mnie takie słowa .
-Szczerze ci powiem że to była jedyna książka która mi się spodobała
-Naprawdę… super…- uśmiechnęłam się
-No dobrze… już jest późno musisz iść spać –powiedziała odkażając książkę na stół
-Nie…..- powiedziałam smutno –Nie jestem śpiąca !!....no i jest Fajne teraz…- posmutniałam
-OH… no dobrze jeszcze chwilka ….-westchnęła
-Super…- rozweseliłam się
-To co chcesz teraz robić ?-zapytała
-Porozmawiać z tobą Annabell- uśmiechnęłam się
-O czym ?-zapytała
-O książkach albo o filmach w kategorii horror –odpowiedziałam-Powiedz jaką lubisz książkę lub film ?.... powiedz Ulubiona postać?… w kategorii horror-zapytałam z zaciekawieniem
(?)
od Annabell cd Vasco
- Wielka pani ,,Nieomylna" w końcu dała ciała..
Przewrócił oczami. Fajnie. Wpadam do pokoju chłopaka, z którym rano się zaponałam i można powiedzieć, że się pokłóciłam. Jakoś mnie nie wzruszyły jej słowa "Nieomylna".
- Wątpie, żeby wkońcu.
Wzruszyłam ramionami, mając na myśli tyle wpadek, że dziwne, jakim cudem jeszcze żyje.
- Który to pokój?
Zapytałam. Chłopak spojrzał na mnie zimnym wzrokiem i podal numer. Pięć pokoi w lewo po prawej stronie, piętro niżej powinnien być mój pokój.
- Dzięki.
Powiedziałam i usłyszałam grzmot. Super. Szybko wyskoczyłam z blakonu i ruszyłam pędem do swego pokoju, aby jak najmniej zmoknąć.
<Vasco?>
Przewrócił oczami. Fajnie. Wpadam do pokoju chłopaka, z którym rano się zaponałam i można powiedzieć, że się pokłóciłam. Jakoś mnie nie wzruszyły jej słowa "Nieomylna".
- Wątpie, żeby wkońcu.
Wzruszyłam ramionami, mając na myśli tyle wpadek, że dziwne, jakim cudem jeszcze żyje.
- Który to pokój?
Zapytałam. Chłopak spojrzał na mnie zimnym wzrokiem i podal numer. Pięć pokoi w lewo po prawej stronie, piętro niżej powinnien być mój pokój.
- Dzięki.
Powiedziałam i usłyszałam grzmot. Super. Szybko wyskoczyłam z blakonu i ruszyłam pędem do swego pokoju, aby jak najmniej zmoknąć.
<Vasco?>
od Annabell cd Luna
Wzięłam ksiązkę, które były utrzymywany na małych dłoniach.
- Tak po za tym… mam na imię Luna
Powiedziałam cich o ijakby nie pewna, czy się przedstawić. Uśmiechnełam się i otworzyłam skiążke na pierwszej stronie.
- Ja Annabell.
Powiedziałam w końcu.
- To jak ta lalka z horroru.
Powiedziała uradowana. Zaśmiałam się cicho pod nosem.
- Tak.
Powiedziałam krótko i zaczęłam czytać jej książke.
Luna?
- Tak po za tym… mam na imię Luna
Powiedziałam cich o ijakby nie pewna, czy się przedstawić. Uśmiechnełam się i otworzyłam skiążke na pierwszej stronie.
- Ja Annabell.
Powiedziałam w końcu.
- To jak ta lalka z horroru.
Powiedziała uradowana. Zaśmiałam się cicho pod nosem.
- Tak.
Powiedziałam krótko i zaczęłam czytać jej książke.
Luna?
piątek, 22 maja 2015
Luna Cd Cation
Pochodząc do tatusia bardzo cichutko obudziłam go i poprosiłam o soczek do picia .O druza wstał z kanapy i spełnił ma prośbę ,przynosząc z kuchni koktajl .Zabrałam garnuszek od tatusia i duszkiem wypiłam całą zawartość wtedy właśnie poczułam się lepiej ,lecz nadal dziwnie się czułam ….tak jakby ktoś mnie wzywał .Tak właśnie poprosiłam tatę żebyśmy poszli na spacer.
-Tato… chodźmy na spacer
-O tej porze ?
-Tak….. proszę …proszę –prosiłam bardzo ładnie
-No dobrze ale na chwilę
-dziękuje…- uśmiechnęłam się
(?)
od Cationa cd Luna
Obudził mnie skrzyp paneli, otworzyłem jedno oko aby przyjrzeć się przyczynie...
Właśnie Luna podchodziła do mnie... oczka miała jakby zaspane, a jej kły stawały się większe...
Moje wilcze uszy drgnęły i zerwałem się z kanapy...
-cześć... chcesz coś do picia?-podejrzewałem coś że Luna jest spragniona
-taak... proszę...
Zabezpieczyłem się na zapas i przelałem krew do butelki z winem.
Chwyciłem za butelkę i nalałem krew do szklanki i dałem Lunie... Luna łapczywie złapała za szklankę
i duszkiem wypiła całą zawartość...
-wszystko dobrze?-spytałem wycierając jej krew z ust
-tak, o wiele lepiej-uśmiechnęła się
<?>
Właśnie Luna podchodziła do mnie... oczka miała jakby zaspane, a jej kły stawały się większe...
Moje wilcze uszy drgnęły i zerwałem się z kanapy...
-cześć... chcesz coś do picia?-podejrzewałem coś że Luna jest spragniona
-taak... proszę...
Zabezpieczyłem się na zapas i przelałem krew do butelki z winem.
Chwyciłem za butelkę i nalałem krew do szklanki i dałem Lunie... Luna łapczywie złapała za szklankę
i duszkiem wypiła całą zawartość...
-wszystko dobrze?-spytałem wycierając jej krew z ust
-tak, o wiele lepiej-uśmiechnęła się
<?>
Luna CD Erzy
Idąc z Erze do miejsca którym znajduje się tatuś bałam się i denerwowałam ponieważ nie wiedziałam jak to wszystko się po toczy. Gdy już byliśmy na miejscu wtedy księżniczka poprosiła mnie żebym na chwilkę poczekała pod drzwiami .Oczywiście tak zrobiłam ,lecz gdy księżniczka odeszła zaczęłam trzeć się z nerwów że pewnej chwili stałam się niewidzialna .Naszczecie po chwili uspokoiłam się i stałam się widzialna ,lecz wtedy księżniczka wróciła i powiedziała mi …
-Możesz już go przeprosić.Czeka na ciebie..
-Nie mogę …boje się…. poszła byś zemną-powiedziałam cichutko
-Jak wtedy poczujesz się dobrze …to pójdę- odpowiedziała
-Dziękuje -leko uśmiechnęłam się
Tak właśnie podeszliśmy razem do mego tatusia .
(?)
Luna CD Cation
Przyglądając się i słuchając deszczu przypomniałam sobie o wspomnieniach gdy byłam jeszcze człowiekiem .Pewnej chwili oderwałam się od patrzenia na deszcz, gdy tatuś przysnuł i podarował mi wielkiego, pluszowego misia .Wielkim szczęściem i zachwytem podziękowałam tatusiowi za przepiękny prezent przytulając go bardzo mocno i mówiąc mu…
-Kocham cię !!!
Tata słysząc to uśmiechną się, widać było wtedy że był szczęśliwy gdy to powiedziałam .Zachwycona prezentem zabrałam go do swego pokoju i zaczęłam się bawić, aż do tej pory gdy nie zaczęła się pełnia ponieważ wtedy blask księżyca hipnotyzował mnie swym blaskiem .Dziwnie się wtedy czułam wiec szybciutko wyszłam z swego pokoju i pobiegłam do tatusia który zasną na kanapie.
(?)
czwartek, 21 maja 2015
od Cationa cd Luna
Luna otworzyła balkon i wpatrywała się deszczu...
-ach jak ja kocham ten deszcz, jest piękny-odrzekła
-co w tym niezwykłego, to tylko woda-odparłem wystawiając rękę na deszcz
Luna zignorowała to, nie mogła się oderwać i patrzyła się dalej na deszcz...
-ej, Luna jeszcze nigdy ci nic nie dałem, więc masz, to ode mnie
i dałem jej pluszowego misia
-Ale cudny, tato, dziękuję!-zapiszczała zachwycona Luna
-nie ma za co...
-kocham cię, tato-i wtuliła się we mnie, kurcze, jeszcze nikt tak do mnie nie powiedział z takim ciepłem "kocham cię" uśmiechnąłem się i zacząłem głaskać ręką jej białe włosy
-mam nadzieję że ci się podoba-mruknąłem kucając aby dorównać jej wzroku
-co za pytanie, jeszcze jak mi się podoba...
-to fajnie
<?>
-ach jak ja kocham ten deszcz, jest piękny-odrzekła
-co w tym niezwykłego, to tylko woda-odparłem wystawiając rękę na deszcz
Luna zignorowała to, nie mogła się oderwać i patrzyła się dalej na deszcz...
-ej, Luna jeszcze nigdy ci nic nie dałem, więc masz, to ode mnie
i dałem jej pluszowego misia
-Ale cudny, tato, dziękuję!-zapiszczała zachwycona Luna
-nie ma za co...
-kocham cię, tato-i wtuliła się we mnie, kurcze, jeszcze nikt tak do mnie nie powiedział z takim ciepłem "kocham cię" uśmiechnąłem się i zacząłem głaskać ręką jej białe włosy
-mam nadzieję że ci się podoba-mruknąłem kucając aby dorównać jej wzroku
-co za pytanie, jeszcze jak mi się podoba...
-to fajnie
<?>
od Cationa cd Erza (moje dziwne odkrycia)
Uśmiechnąłem się do odchodzącej Erzy, już chciałem zrobić krok w stronę zamku kiedy, dup i łubudup na ziemię, przed oczami to tylko mi się pojawiło wspomnienie jak ja trzymam na barana Lunę...
kiedy się ocknąłem ujrzałem...stajnię?... dookoła jakaś czerwona farba... nie farba a raczej krew.. wszędzie były widoczne haki i narzędzia do tortur... boże... co oni mają ze mną zrobić...
podniosłem się i swoimi wilczymi uszami próbowałem wychwycić jakikolwiek dźwięk... nic... cicho jak w grobie...
Zauważyłem też jakiś znak wyryty na ścianie, hmmm co to może być... czy to Asmodian...nie oni nie atakują byle o której...
-Erza, gdzieś ty... ech gdybym miał magię muzyki... mógłbym cię przywołać
wskoczyłem na lampę i czekałem nad wyjściem i czekałem na tego sukinkota, no nie myliłem się, to był Asmodian, bez zastosowania chwyciłem go za kark, z dwóch stron walnąłem jego głową o ścianę i rzuciłem go pacając na ziemię nieprzytomny.
Zeskoczyłem i sprawdziłem swoją drogę, pusto... dalej była noc, na opodal krzaków paliło się ognisko
a wokół niego Asmodianie...
-boże co te buce tu robią?
Na szczęście uciekłem bez szelestnie w las, ale co gorsza dzieliło mnie od zamku aż 4 m
warknąłem pod nosem.
-no świetnie, po prost świetnie...-szeptałem ciągle - w cholerę!
Więc nic mi nie pozostało jak pruć sprintem, ale coś mnie zaniepokoiło... ale Szwendacze? tutaj?
Trup szwendał się po lesie w cale nie wiedząc gdzie idzie...
a co mnie to, muszę iść do zamku..
dziwne rzeczy się dzieją, Asmodianie niedaleko Zamku, w naszych lasach pojawiły się szwendacze...
chodźby nawet i tak nie są dla zakonu zagrożeniem, to tylko bezmyślne i powolne konusy, skąd to wiem, kiedy jeden podszedł do mnie, przekształciłem moje ręce człowieka w łapy wilkołaka i szponami zasadziłem mu kilka strzałów w łeb...
-ścierwo!- splunąłem na niego
Złapałem go za łeb i ciągnąłem aż nie wyrwałem mu łba, trzymawrzy łeb za włosy chciałem pokazać alfie dowód o zapuszczeniu się szwendaczy w naszych terenach, dobrze że nasze tereny są pod ochroną zaklęć i szwendacze się nie dostaną....
Dochodząc do zamku ujrzałem biegnącą do mnie Lunę krzyczącą
-Tato, tato, gdzie byłeś?
-cześć skarbie-mruknąłem i przytuliłem
-a to masz, ugh strasznie cuchnie- powiedziała i zatkała nos
-wiem, koszmar...
Kiedy pokazałem łeb Orionowi, ten wtedy powiedział że, to epidemia ale prawdopodobnie tymczasowa już załatwili wszystko przeciw tej epidemii i nie trzeba się niczym martwić.
Nie bardzo mnie uspokoił, wyszedłem z jego pokoju poszedłem do swojego i padłem na łóżko
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Następny Dzień~~~~~~~~~~~~~~~~
Jak zawsze zszedłem do jadalni a tam Erza
-o cześć...fuj co ci tak śmierdzi ręka jakbyś grzebał w gnijącym ciele?
-oj... zapomniałem umyć rąk....
-czy ty nie miałeś w nocy do czynienia z Inferiusami?-spytała
Nie chciałem jej martwić więc odrzekłem
-jasne, tak...-ale obozu Asmodianów nie zamierzałem kryć-wiesz co w nocy zauważyłem, Asmodianie założyli obóz niedaleko zamku...
-serio? ta to sukins**y-odrzekła Erza
-nom, dokładnie
<?>
kiedy się ocknąłem ujrzałem...stajnię?... dookoła jakaś czerwona farba... nie farba a raczej krew.. wszędzie były widoczne haki i narzędzia do tortur... boże... co oni mają ze mną zrobić...
podniosłem się i swoimi wilczymi uszami próbowałem wychwycić jakikolwiek dźwięk... nic... cicho jak w grobie...
Zauważyłem też jakiś znak wyryty na ścianie, hmmm co to może być... czy to Asmodian...nie oni nie atakują byle o której...
-Erza, gdzieś ty... ech gdybym miał magię muzyki... mógłbym cię przywołać
wskoczyłem na lampę i czekałem nad wyjściem i czekałem na tego sukinkota, no nie myliłem się, to był Asmodian, bez zastosowania chwyciłem go za kark, z dwóch stron walnąłem jego głową o ścianę i rzuciłem go pacając na ziemię nieprzytomny.
Zeskoczyłem i sprawdziłem swoją drogę, pusto... dalej była noc, na opodal krzaków paliło się ognisko
a wokół niego Asmodianie...
-boże co te buce tu robią?
Na szczęście uciekłem bez szelestnie w las, ale co gorsza dzieliło mnie od zamku aż 4 m
warknąłem pod nosem.
-no świetnie, po prost świetnie...-szeptałem ciągle - w cholerę!
Więc nic mi nie pozostało jak pruć sprintem, ale coś mnie zaniepokoiło... ale Szwendacze? tutaj?
Trup szwendał się po lesie w cale nie wiedząc gdzie idzie...
a co mnie to, muszę iść do zamku..
dziwne rzeczy się dzieją, Asmodianie niedaleko Zamku, w naszych lasach pojawiły się szwendacze...
chodźby nawet i tak nie są dla zakonu zagrożeniem, to tylko bezmyślne i powolne konusy, skąd to wiem, kiedy jeden podszedł do mnie, przekształciłem moje ręce człowieka w łapy wilkołaka i szponami zasadziłem mu kilka strzałów w łeb...
-ścierwo!- splunąłem na niego
Złapałem go za łeb i ciągnąłem aż nie wyrwałem mu łba, trzymawrzy łeb za włosy chciałem pokazać alfie dowód o zapuszczeniu się szwendaczy w naszych terenach, dobrze że nasze tereny są pod ochroną zaklęć i szwendacze się nie dostaną....
Dochodząc do zamku ujrzałem biegnącą do mnie Lunę krzyczącą
-Tato, tato, gdzie byłeś?
-cześć skarbie-mruknąłem i przytuliłem
-a to masz, ugh strasznie cuchnie- powiedziała i zatkała nos
-wiem, koszmar...
Kiedy pokazałem łeb Orionowi, ten wtedy powiedział że, to epidemia ale prawdopodobnie tymczasowa już załatwili wszystko przeciw tej epidemii i nie trzeba się niczym martwić.
Nie bardzo mnie uspokoił, wyszedłem z jego pokoju poszedłem do swojego i padłem na łóżko
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Następny Dzień~~~~~~~~~~~~~~~~
Jak zawsze zszedłem do jadalni a tam Erza
-o cześć...fuj co ci tak śmierdzi ręka jakbyś grzebał w gnijącym ciele?
-oj... zapomniałem umyć rąk....
-czy ty nie miałeś w nocy do czynienia z Inferiusami?-spytała
Nie chciałem jej martwić więc odrzekłem
-jasne, tak...-ale obozu Asmodianów nie zamierzałem kryć-wiesz co w nocy zauważyłem, Asmodianie założyli obóz niedaleko zamku...
-serio? ta to sukins**y-odrzekła Erza
-nom, dokładnie
<?>
środa, 20 maja 2015
Od Erzy cd Luna
Dałam dziewczynce rękę,chwyciła ją i mocno ściskała ze stresu.Czułam jej strach,respekt przed Cationem.Zeszliśmy na dół - do sali treningowej.Tam ćwiczył właśnie poszukiwany przez nas mężczyzna.
-Poczekaj tutaj.. spojrzałam na dziewczynkę.Przytaknęła.Puściłam jej rękę po czym od tyłu zaszłam Cationa,zasłaniając mu dłońmi oczy.
-Erza..wszędzie rozpoznam ten zapach perfum.. odparł,zdejmując z siebie moje dłonie,biorąc je w swoje i odwracając się w moją stronę.
-Luna..ona..zaczęłam
-Wiesz gdzie jest?Właśnie jej szukam od wczoraj!Wszyscy z zakonu jej szukają..
-Bo ona była u mnie,całą noc.. szepnęłam
-Gdzie ona jest teraz?! Dostanie takie lanie że usiąść przez tydzień nie bedzie mogła! warknął
-Uspokój się.To moja wina..Sama ją zatrzymałam u mnie,mogłam cię poinformować..
-Tak,ale to nie ty wybyłaś z mojego pokoju bez pozwolenia.. syknął
-Wybacz jej,proszę cię..ona nie chciała by tak wyszło,to jeszcze dziecko..spojrzałam na niego słodko
-Yh.. przewrócił oczami
-Proszę.. zaczęłam mówić wrecz błagalnym tonem
-No niech ci będzie.. syknął
Pocałowałam go w policzek w ramach nagrody,po czym wróciłam się po Lunę.
-Możesz już go przeprosić.Czeka na ciebie.. kucnęłam obok niej,zachęcając do działania
[Luno?]
-Poczekaj tutaj.. spojrzałam na dziewczynkę.Przytaknęła.Puściłam jej rękę po czym od tyłu zaszłam Cationa,zasłaniając mu dłońmi oczy.
-Erza..wszędzie rozpoznam ten zapach perfum.. odparł,zdejmując z siebie moje dłonie,biorąc je w swoje i odwracając się w moją stronę.
-Luna..ona..zaczęłam
-Wiesz gdzie jest?Właśnie jej szukam od wczoraj!Wszyscy z zakonu jej szukają..
-Bo ona była u mnie,całą noc.. szepnęłam
-Gdzie ona jest teraz?! Dostanie takie lanie że usiąść przez tydzień nie bedzie mogła! warknął
-Uspokój się.To moja wina..Sama ją zatrzymałam u mnie,mogłam cię poinformować..
-Tak,ale to nie ty wybyłaś z mojego pokoju bez pozwolenia.. syknął
-Wybacz jej,proszę cię..ona nie chciała by tak wyszło,to jeszcze dziecko..spojrzałam na niego słodko
-Yh.. przewrócił oczami
-Proszę.. zaczęłam mówić wrecz błagalnym tonem
-No niech ci będzie.. syknął
Pocałowałam go w policzek w ramach nagrody,po czym wróciłam się po Lunę.
-Możesz już go przeprosić.Czeka na ciebie.. kucnęłam obok niej,zachęcając do działania
[Luno?]
Od Vasco cd Annabell
-Do zobaczenia .. odparłem ze sztucznym uśmiechem,a gdy się obróciłem,ponura mina znów zawitała na mojej twarzy.Włożyłem ręce do kieszeni,idąc ścieżką przed siebie.
-Wampir,też mi coś.Mam nadzieję ze jej już nigdy nie spotkam.Nienawidzę towarzystwa.. wymamrotałem sam do siebie.Cały dzień właściwie zleciał mi na egzekucjach w mieście - Vallburg.Nie miałem zbytnio czasu dla siebie.Wieczorem,zmęczony położyłem się na łóżku,czytając gazetę.Nagle przez otwarty balkon,wleciała do mnie Annabell w postaci nietoperza.Szybko jednak przybrała formę ludzką.Uniosłem brew do góry,patrząc na nią pytajaco.
-Coś chciałaś? mruknąłem obojętnie
-Pomyliłam pokoje,wybacz.. westchnęła,patrząc na mnie błękitnymi oczami
-Wielka pani ,,Nieomylna" w końcu dała ciała.. przewróciłem oczami
<Annabell?>
-Wampir,też mi coś.Mam nadzieję ze jej już nigdy nie spotkam.Nienawidzę towarzystwa.. wymamrotałem sam do siebie.Cały dzień właściwie zleciał mi na egzekucjach w mieście - Vallburg.Nie miałem zbytnio czasu dla siebie.Wieczorem,zmęczony położyłem się na łóżku,czytając gazetę.Nagle przez otwarty balkon,wleciała do mnie Annabell w postaci nietoperza.Szybko jednak przybrała formę ludzką.Uniosłem brew do góry,patrząc na nią pytajaco.
-Coś chciałaś? mruknąłem obojętnie
-Pomyliłam pokoje,wybacz.. westchnęła,patrząc na mnie błękitnymi oczami
-Wielka pani ,,Nieomylna" w końcu dała ciała.. przewróciłem oczami
<Annabell?>
Od Erzy cd Cation
-Na razie to jestem brudna.. zaśmiałam się,wstając
-Jesteś przepiękna.. szepnął mi do ucha
-Nie żartuj sobie.. odepchnęłam go lekko od siebie,wychodząc z rowu na ścieżkę
-Daleka droga przed nami.Do Zakonu jeszcze z kilka kilometrów.. odparł,maszerując obok mnie
-Masz rację a robi się ciemno.Trzeba jeszcze odebrać Lunę od twojego brata..
-Nogi mnie już bolą..przeczekajmy tu tą noc.. westchnęłam
-Titania,zmęczona?Pierwszy raz widzę.. zdziwił się
-No po prostu mi się nie chce iść..jestem leniem.. wystawiłam mu język
Cation wziął mnie za ręce,bez pytania i zaczął biec ile sił w nogach.Po chwili byliśmy już w zakonie.Zmienił się w człowieka,upuszczając mnie.
-Dziękuje za darmową przejażdżkę,strusiu pędziwiatrze.. zaśmiałam się,czochrając jego śnieżno-białe włosy
-Odprowadzić cię do pokoju? spytał,gładząc dłonią mój lekko zaczerwieniony policzek
-Nie,bo już stamtąd nie wyjdziesz.. pocałowałam go delikatnie w usta na pożegnanie
-Kusząca propozycja.. uśmiechnął się szeroko
-Odbierz Lunę.. przypomniałam mu,wchodząc na schody
-Eh tak zawróciłaś mi w głowie że zupełnie zapomniałem o Anionie o mojej córce.. westchnął,rozmarzony
Puściłam mu tylko oczko,po czym wyprułam na samą górę do pokoju.Wzięłam tylko kąpiel i od razu padłam na łóżko.Serce biło mi jak oszalałe.Nie mogłam ogarnąć się z tego stanu miłosnego..Nie mogłam przestać o nim myśleć,działał na mnie zupełnie jak narkotyk - uzależniająco.Cały czas przypominały mi się te gorące pocałunki.. dotykałam palcem wskazującym moich ust,uśmiechając się pod nosem do samej siebie.Z trudnością - usnęłam po jakiś dwóch godzinach.
[Cation?;3]
-Jesteś przepiękna.. szepnął mi do ucha
-Nie żartuj sobie.. odepchnęłam go lekko od siebie,wychodząc z rowu na ścieżkę
-Daleka droga przed nami.Do Zakonu jeszcze z kilka kilometrów.. odparł,maszerując obok mnie
-Masz rację a robi się ciemno.Trzeba jeszcze odebrać Lunę od twojego brata..
~~~~~~po godzinie~~~~~~
Księżyc zawitał już na gwiaździstym firmamencie,cykady zaczęły swój koncert a świetliki robiły za naturalne oświetlenie.Noc była ciepła i bezchmurna.Nagle Cation zaczął wyć,nie mógł się powstrzymać po czym zmienił się w wilkołaka.Uszy bolały,na prawdę umiał pocisnąć decybelami.-Nogi mnie już bolą..przeczekajmy tu tą noc.. westchnęłam
-Titania,zmęczona?Pierwszy raz widzę.. zdziwił się
-No po prostu mi się nie chce iść..jestem leniem.. wystawiłam mu język
Cation wziął mnie za ręce,bez pytania i zaczął biec ile sił w nogach.Po chwili byliśmy już w zakonie.Zmienił się w człowieka,upuszczając mnie.
-Dziękuje za darmową przejażdżkę,strusiu pędziwiatrze.. zaśmiałam się,czochrając jego śnieżno-białe włosy
-Odprowadzić cię do pokoju? spytał,gładząc dłonią mój lekko zaczerwieniony policzek
-Nie,bo już stamtąd nie wyjdziesz.. pocałowałam go delikatnie w usta na pożegnanie
-Kusząca propozycja.. uśmiechnął się szeroko
-Odbierz Lunę.. przypomniałam mu,wchodząc na schody
-Eh tak zawróciłaś mi w głowie że zupełnie zapomniałem o Anionie o mojej córce.. westchnął,rozmarzony
Puściłam mu tylko oczko,po czym wyprułam na samą górę do pokoju.Wzięłam tylko kąpiel i od razu padłam na łóżko.Serce biło mi jak oszalałe.Nie mogłam ogarnąć się z tego stanu miłosnego..Nie mogłam przestać o nim myśleć,działał na mnie zupełnie jak narkotyk - uzależniająco.Cały czas przypominały mi się te gorące pocałunki.. dotykałam palcem wskazującym moich ust,uśmiechając się pod nosem do samej siebie.Z trudnością - usnęłam po jakiś dwóch godzinach.
[Cation?;3]
Luna Cd Cation
Byłam wkurzona na Amona i Mamona ponieważ gadają głupoty .......a może nie ??...Wiem jedno już nigdy nie zażyje lekarstwa które mi dają !!Gdy tak w duchu postanowiłam wtedy tatuś poprosił mnie żebym poszła się pobawić, wiec tak zrobiłam Poszłam do pokoju i bawiłam się paluszakami, lecz nawet wtedy piłam wodę ponieważ pragnienie napicia się nie minęło .Po godzince tatuś przyszedł do mnie przynosząc mi koktajl. Wzięłam od taty koktajl ,powąchałam i wzięłam łyk .Gdy go spróbowałam zarumieniłam się i wykrzyknęłam głośno ,,Pychotka''i wypiłam wszystko Właśnie wtedy gdy wypiłam wszystko pragnienie zniknęło, wiec zapytałam tatę gdzie kupił ten koktajl lecz nie odpowiedział mi na pytanie ponieważ nie pamiętał . Było mi przykro że nie wie lecz zapomniałam o tym gdy spojrzałam przez okno .
-Zaczęło padać -ostawiłam szklankę i podeszłam do okna
-Masz racje -spojrzał przez okno
-Lubię deszcz ....-otworzyłam okno żeby usłyszeć melodie deszczu
(?)
od Cationa cd Luna
Pomyślałem jak pomóc Lunie, poszedłem do biblioteki, prosiłem aby Luna poszła się pobawić, ja za ten czas, chciałem poszukać coś o wampirach...hmm jest książka pod tytułem "w kłach wampira"
przeczytałem że, wampirów smak krwi przypomina smak jakiejś wyjątkowo słodkiego napoju...
inne też przypomina smak gruszki a jeszcze inne truskawki, dla zwykłego śmiertelnika smakuje jak żelazo...
Dla wampirów krew zwierząt też jest smaczny, a w szczególności krew zajęcy.
Zamknąłem książkę i pobiegłem do Luny, powiedziałem że już jej nie przeszkadzam...
ja za ten czas upolowałem zająca, odciąłem mieczem głowę i z żył nalałem do kubka krew zwierzęcia
i zaniosłem to Lunie...
-Luna, popatrz co ci przyniosłem...
Luna powąchała i wzięła łyk...
-mmm... pyszne...-wzięła kolejny łyk-skąd to masz, tato?
-ech...em...-starałem zamknąć przed nią umysł aby nie wykryła że coś kręcę-em kupiłem
-a gdzie?
-ech nie pamiętam nazwy sklepu-odrzekłem
<?>
przeczytałem że, wampirów smak krwi przypomina smak jakiejś wyjątkowo słodkiego napoju...
inne też przypomina smak gruszki a jeszcze inne truskawki, dla zwykłego śmiertelnika smakuje jak żelazo...
Dla wampirów krew zwierząt też jest smaczny, a w szczególności krew zajęcy.
Zamknąłem książkę i pobiegłem do Luny, powiedziałem że już jej nie przeszkadzam...
ja za ten czas upolowałem zająca, odciąłem mieczem głowę i z żył nalałem do kubka krew zwierzęcia
i zaniosłem to Lunie...
-Luna, popatrz co ci przyniosłem...
Luna powąchała i wzięła łyk...
-mmm... pyszne...-wzięła kolejny łyk-skąd to masz, tato?
-ech...em...-starałem zamknąć przed nią umysł aby nie wykryła że coś kręcę-em kupiłem
-a gdzie?
-ech nie pamiętam nazwy sklepu-odrzekłem
<?>
od Cationa cd Erza
Serio, ona buja się we mnie, w wilkołaku?!... chociaż nieźle całuje, chociaż ona też niczemu sobie...
oblizałem się namiętnie... później jak na wilk językiem przejechałem po jej nosie
-u was wilków to normalne?-spytała i wytarła nos
-nom... dobra chodź za nim ktoś zobaczy-odrzekłem lekko niezapokojony
-oj zamknij się...-objęła mnie rekami i przytuliła do siebie i tracąc równowagę wpadliśmy w rów, teraz to pod osłoną roślinności to byliśmy całkiem niewidoczni, moja ręka zanurzyła się w rude włosy dziewczyny a ta objęła mnie w pasie...
-no to co teraz?...-podniosłem brew
-sama nie wiem...-zachichotałam
-no chyba nie myślisz....
-ho... jeszcze czego, wy chłopy to byście chcieli wszystko na już, kobiety jednak to mają cierpliwość...-no i znowu pocałunek ze strony dziewczyny
-jesteś wspaniała
<Erza, amatorski ze mnie romantyk :S >
oblizałem się namiętnie... później jak na wilk językiem przejechałem po jej nosie
-u was wilków to normalne?-spytała i wytarła nos
-nom... dobra chodź za nim ktoś zobaczy-odrzekłem lekko niezapokojony
-oj zamknij się...-objęła mnie rekami i przytuliła do siebie i tracąc równowagę wpadliśmy w rów, teraz to pod osłoną roślinności to byliśmy całkiem niewidoczni, moja ręka zanurzyła się w rude włosy dziewczyny a ta objęła mnie w pasie...
-no to co teraz?...-podniosłem brew
-sama nie wiem...-zachichotałam
-no chyba nie myślisz....
-ho... jeszcze czego, wy chłopy to byście chcieli wszystko na już, kobiety jednak to mają cierpliwość...-no i znowu pocałunek ze strony dziewczyny
-jesteś wspaniała
<Erza, amatorski ze mnie romantyk :S >
Luna CD Cation
Spało mi się tak spaniałe że obudziłam się o koło godziny dziesiątej może dlatego że była brzydka pogoda, a może był inny powód nie mam pojęcia wtedy mnie to wogule nie interesowało tylko coś innego. Gdy się obudziłam bardzo mi się chciało pić wiec zeszłam z łóżka i poszłam do kuchni. Wyciągnęłam z szafki butelkę wody i zaczęłam ją pić No i wyszło na tym że gdy tatuś przyszedł do kuchni zobaczył na podłodze wiele pustych butelek .
-CO jest ?-zapytał zaskoczony
-Dzień dobry tato -spięła się na krzesło pijąc wodę
-Luna czy ty wpiłaś to wszystko ?-zapytał
-Tak...-odpowiedziałam
-Jak ty..-nie wiedział co powiedzieć
-To wszystko wina dzisiejszej pełni-przyleciał do kuchni Amon
-No i tego że Luna nie umie wbijać swych kłów i pić krwi ponieważ gdy zobaczy kropelkę krwi odraz mdleje -dodał Mamon -
-Dlatego właśnie co noc dajemy jej lekarstwo które naprawdę jest krwią ludzką -zaśmiał się Amon
-CO -myślałam że się przesłyszałam
-Nic-spanikowały nietoperze i uciekły
(?)
Luna CD Erzy
Gdy opowiedziałam całą historie księżniczce ,wtedy księżniczka wyjaśniła mi że mój tatuś bardzo się martwi o mniej i trzeba go powiadomić że jestem cała i zdrowa Gdy słuchałam księżniczki i zrozumiałam że zrobiłam źle zrobiło mi się głupio że nie mogłam spojrzeć w oczy księżniczki tylko musiałam wpatrywać się w ziemię,
-Wiem że źle zrobiłam dlatego ...-zjadłam ostatni kawałek naleśnika -Pójdę go przepość- zeszłam z krzesła
-Poczekaj pójdę z tobą- powiedziała
-Dobrze- uśmiechnęłam się
(?)
Luna CD Annabell
Nie byłam zła na dziewczynę która miała złe myśli o mnie tylko było mi przykro …Naszczecie wyjaśniliśmy tą całą niemiłą sytuacje i było wszystko w pożytku. Gdy wszystko było Ok i nadal padało odechciało mi się spać wiec gdy dziewczyna mnie zapytała .. ,,Wracasz do łóżka czy zostajesz?’’ ja wtedy odpowiedziałam tak …
-Nie… zostaje tu –wskoczyłam na kanapę
-Dobrze-powiedziała i usiadła koło mnie
-Poczytasz mi tą książeczkę… proszę –wzięła z stolika książeczkę pod tytułem ,,Mój cień’’
-Dobrze- wzięła książkę z mych rączek
-Tak po za tym ….mam na imię Luna –powiedziałam cichutko
(?)
Od Annabell cd Vasco
Chłopak wspiął się na drzewo i usiadł na gałęzi.
- Ponoć marzenia się spełniają.
Powiedziałam bardziej sama do siebie.
- To nie jest marzenia, ale przeznaczenie.
Powiedział. Powstrzymałam się od smiechu, by byc miłą.
- Jak kto woli.
Wzruszyłam ramionami.
- Ja tam nie mam "przeznaczenia" czy "marzeń".
Pokazałam cudzysłów dłońmi. A nawet jeśli mam tak zwane "przeznaczenie" to chyba w innym w cieleniu, a marzenia nie odkrytę.
- To do kiedyś.
Powiedziałam i się odwróciłam. Wkrótce wstanie słońce, trzeba by się gdzieś schować.
<Vasco?>
Od Erzy cd Cation
-Ty idź poinformuj mieszczan że nie zagraża im już żadne niebezpieczeństwo oraz wezwij medyka a ja ją popilnuje.. odparłam
-Okej,już się robi.. powiedział i zniknął.Oparłam się o miecz,patrząc z bezpiecznej odległości na ciemnowłosą kobietę.Po chwili otwarła zielonkawe oczy.
-Witaj znowu.. uśmiechnęłam się a ta nagle ruszyła na mnie z pazurami.Dalej myślała że jest w ciele potwora,jej mózg nie chciał powrócić do starej postaci,świadomość też.Zaczęłam jej uciekać,nie chciałam zrobic jej krzywdy.Przy okazji,natrafiłam na linę,wiec wzięłam ją do ręki.Schowałam się za ścianę jednego z budynków.Gdy dziewczyna była już blisko,wyskoczyłam za nią i zawiązałam ją liną,tak by nie mogła się wydostać.Padła na ziemię,prychając i warcząc na mnie.Po chwili i zjawił się tłum ludzi oraz lekarz.Jego pomocnicy wzięli kobietę do izolatki,trzeba było popracować nad jej wykształceniem.Burmistrz miasta przyniósł nam po dwa worki koron.W każdym z nich było po 500 monet.
-No i misja wykonana! uśmiechnęłam się
-Teraz mam więcej pieniędzy dla Luny..dobrze że podjęliśmy wyzwanie i zrobiliśmy ten quest..
-Okej,już się robi.. powiedział i zniknął.Oparłam się o miecz,patrząc z bezpiecznej odległości na ciemnowłosą kobietę.Po chwili otwarła zielonkawe oczy.
-Witaj znowu.. uśmiechnęłam się a ta nagle ruszyła na mnie z pazurami.Dalej myślała że jest w ciele potwora,jej mózg nie chciał powrócić do starej postaci,świadomość też.Zaczęłam jej uciekać,nie chciałam zrobic jej krzywdy.Przy okazji,natrafiłam na linę,wiec wzięłam ją do ręki.Schowałam się za ścianę jednego z budynków.Gdy dziewczyna była już blisko,wyskoczyłam za nią i zawiązałam ją liną,tak by nie mogła się wydostać.Padła na ziemię,prychając i warcząc na mnie.Po chwili i zjawił się tłum ludzi oraz lekarz.Jego pomocnicy wzięli kobietę do izolatki,trzeba było popracować nad jej wykształceniem.Burmistrz miasta przyniósł nam po dwa worki koron.W każdym z nich było po 500 monet.
-No i misja wykonana! uśmiechnęłam się
-Teraz mam więcej pieniędzy dla Luny..dobrze że podjęliśmy wyzwanie i zrobiliśmy ten quest..
~~~~W lesie,powrót do zakonu~~~~~~
Szliśmy najpierw w ciszy,rozmyślając.Spojrzałam na niego,on po chwili na mnie.
-Erzo.. szepnął,zatrzymując się
-Tak? spojrzałam na niego
-Eh..ten pocałunek..to wszystko..nie wiem co tym myśleć... westchnął cicho
Po tych słowach przygwoździłam go do drzewa.Gapił się na mnie zdziwiony..
-Zamknij się.. warknęłam,trzymając go za kołnierz koszuli
-Co ty kombinujesz? spytał zdziwiony
-Nie wiem dlaczego ale strasznie mnie pociągasz,Cation.. mruknęłam mraśnym głosem i wpiłam się w jego usta,bez opamiętania.Nim się zorientowałam,to ja byłam przywarta do drzewa i całowana przez chłopaka.Ta słodka chwila trwała kilka minut.Oderwaliśmy się od siebie nie mogąc złapać tchu
-To..było..coś.. wypowiedział,między wydechami
-Przynajmniej tutaj nas nikt nie widzi.. odparłam zadowolona
[ Cation?]
-Nie wiem dlaczego ale strasznie mnie pociągasz,Cation.. mruknęłam mraśnym głosem i wpiłam się w jego usta,bez opamiętania.Nim się zorientowałam,to ja byłam przywarta do drzewa i całowana przez chłopaka.Ta słodka chwila trwała kilka minut.Oderwaliśmy się od siebie nie mogąc złapać tchu
-To..było..coś.. wypowiedział,między wydechami
-Przynajmniej tutaj nas nikt nie widzi.. odparłam zadowolona
[ Cation?]
Subskrybuj:
Posty (Atom)