-Jest przecież tu,biega na łące.. odparł Cation
-Jakoś jej nie widzę a chyba w tak niskiej trawie to nie utonęła.. mruknęłam i rozejrzałam się dookoła
-Faktycznie jej nie ma! zerwał się wilkołak
-Idź i poszukaj jej w mieście a ja pójdę do lasu.. mruknęłam
-Dobra.. pobiegł w swoją stronę
Ruszyłam na poszukiwania do lasu.Nie trwały one jednak zbyt długo.Po chwili usłyszałam męskie głosy i niziutki głos Luny który łatwo było rozpoznać.Skradając się,stanęłam za drzewem by zobaczyć dalszy plan wydarzeń.Gdy ujrzałam że jeden z nich zaczął się do niej dobierać,natychmiast zareagowałam.Wyskoczyłam z ukrycia i dałam im po ryju.Byli moim najprawdziwszym workiem treningowym.Następnie wzięłam ogromny głaz i przytrzasnęłam ich nim.
-Takie ścierwa nie mają prawa żyć! warknęłam wściekła
Po chwili przybył i Cation.
-Co tu się stało? spojrzał na martwe ciała mężczyzn i krew dookoła nas
-Pedofile jedne..na szczęście już nie stanowią zagrożenia.. mruknęłam poważnie
Cation przytulił przerażoną Lunę do siebie.Musiała przeżyć szok.Kazałam im poczekać w mieście a ja zajęłam się w tym czasie sprzątaniem miejsca zbrodni.
[Luna?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz