poniedziałek, 8 czerwca 2015
Od Annabell
Miasto. Dużo ludzi. Jak ja ich nie cierpię. Znaczy nie przepadam za istotami ludzkimi, chociaż tu i tak są nie tylko ludzie, ale i też wampiry typu ja i Luna, ale też i wilkołaki. Ciekawe jak to jest być takim włochatym stworzeniem. Biegasz po lesie jako przerośnięty wielki wilk żądający krwi. Ciekawe czy wszystkie wilkołaki takie są. Ponoć ich natura ujawnia się podczas pełni, ale nie jestem pewna. Mało mnie interesują inne stworzenia, ludzie, rasy.
Weszłam na murek. Słońce było w zenicie, a przede mną ciągnął się wspaniały widok. Aż nie chciałam stąd iść, jednak brzuch kazał mi coś zejść. Spojrzałam na dół. Wysoko, ale co to dla mnie. Zeskoczyłam. Złapałam się dwa czy trzy razy kamienia, po czym się po nim zsunęłam puszczając go, aż wylądowałam nogami na ziemi. Jeszcze trochę, a bym wylądowała na jakiejś głowie.
- Wybacz.
Spojrzałam na tajemniczego gościa.
<Ktoś?>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz