Przytuliłem Lunę i powiedziałem
-śpij dobrze, a jutro porozmawiamy-odrzekłem i gasząc światło zamknąłem drzwi od jej pokoju
Myślałem że wyjdę z siebie...ale ciepła kompiel mi dobrze zrobi~pomyślałem i wskoczyłem pod prysznic, później padłem na łóżko i zasnąłem.
~~~~~~~~~~Następny dzień~~~~
Luna obudziła mnie domagając się tego koktajlu, jednak skończyło się
-zaraz wracam, nigdzie nie idź-powiedziałem do Luny
Gdy wróciłem z butelką pełną krwi, Luny nie było... przerażony upuściłem butelkę z krwią i łapliwie rzuciłem się na poszukiwania za Luną, na szczęście siedziała pod kredensem
-Luno czego tam szukałaś?-spytałem
<?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz