środa, 27 maja 2015

od Cationa cd Erza

-no to zajmij się orkami, ja pójdę za szwendaczami...
Po woli poszedłem za szwendaczami cicho jak w skradający się fenek
jednak najlepszy kamuflarzem były drzewa, przemieszczałem się z drzewa na drzewo...
później ujrzałem wielką jaskinię do której wchodziły szwendacze, zeskoczywszy z drzewa i nawet
nie używajac miecza, rozprawiłem się z nimi gołymi rękami.... jak to u wilkołaka...
później miałem nadzieję że spotkam tam pozostałe 20 szwendaczy w tym dziesięciu leżących na zewnątrz.
...........
jaskinia była mroźna i mroczna i wyjątkowo straszna, zapalając pochodnie ujrzałem całość jaskini, wyglądała ona tak


Na środku jaskini były jakieś nagrobki a w ziemi wyryta ziemia i pusty sarkofag
...aha, więc oni zostali ożywieni, nie przez epidemię... ale kto był takim debilem i ożywił trupy
naglę wyskoczyła mała dziewczynka, a raczej Clementine, spytałem
-co ty tu robisz?-spytałem zdziwiony
-chciałam odnaleźć mojego kolegę....
-czyś, ty na głowę upadła, sama nie dasz rady 20-ma szwendaczom- odrzekłem lekko zdziwiony
-nie jestem tu sama, jest ze mną Silver, Xian Mei i Mirajane...
-a jednak nie ja jeden zainteresowałem się tym Questem...-odrzekłem cicho
Naglę jeden szwendaczy wyskoczył za stalagnata, Clementine aby zatrzymać go od siebie, zaczęła nim odpychywać toporem

-szybko, zrób coś!-krzyknęła Clementine
Zanim coś zrobiłem nastąpiła eksplozja, okazało się że Mirajane wysadziła go
-no, mamy nowego kompana-mruknęła Mira
-czemu zabieracie dziecko na misję!-oburzyłem się
-sama chciała aby jej kolega był uwolniony, ja jej tylko pomagam-odrzekła Mira
-dobra, nie ważne, ja i Erza pomożemy wam, potrzebujemy tylko korony...
-korony sobie zatrzymaj, pomóc też możesz-mruknęła Mira-a gdzie Erza?
-walczy z grupą Orków, dobra za niedługo do nas dotrze, chodźmy...
Idąc do drugiej części jaskini, zauważyłem dwie maczety wbite w ziemię, a pod ścianą stała Xian Mei
stojącą koło zwłok dziewięciu szwendaczy aha czyli jeszcze tylko jedenaście-mruknąłem
po półgodzinie dotarliśmy do głównej części jaskini, gdzie na środku była klatka z kości a w niej te rzekome pasierby porwane przez szwendacze...
-zostawcie trochę dla mnie...-powiedziałem przyjmując postać wilkołaka i wskradając się po ciemnych zakamarkach jaskini wpadłem na Silvera
-do cholery, Silver
-cicho, bo zauważą nas...
Ominąłem go i czekałem tylko na jakikolwiek znak ze strony Miry, Xian lub Clementine
kiedy usłyszałem głos Miry"na nich" od razu rzuciłem się na kilku, Mira i Xian zajęli się resztą
swoimi łapami rozrywałem łby szwendaczom, brałem w pysk i szarpałem później rzucałem gdzie popadnie, naglę jeden zaszedł mnie od tyłu i zwalił na ziemię, padł na mnie i starał się mnie ugryźć, Xian i Mira zajęte, Silver zajął się swoją grupką a Clementine sama była zagrożona ze strony szwendacza więc byłem skazany na własne siły, jednak szwendacz okazał się silniejszy i o mały włos mnie nie ugryzł gdyby nie Erza, przebiwszy mu łeb mieczem odrzuciła go ode mnie
-Erza, kocham cię!-powiedziałem jej z wdzięcznością
-nie no, nie przesadzaj-zachichotała i pomogła mi wstać

<?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz